Powodzeniem zakończyła się trwająca 102 dni wyprawa Joanny Lipowczan i Bartosza Malinowskiego w Himalaje indyjskie.
Celem wyprawy był trawers Himalajów usytuowanych na terytorium Kaszmiru oraz Indii. Blisko 1000 kilometrową trasę podróżnicy pokonali bez wsparcia przewodników, tragarzy czy kucharzy. Przez całą wyprawę działali samodzielnie. Był to drugi etap programu „Wielki Szlak Himalajski 2015 – 2019” realizowany przez Joannę i Bartosza, którego celem jest przejście Himalajów w Nepalu, Indiach, Bhutanie i w Pakistanie. W 2015 i 2016 roku przemierzyli w ciągu 120 dni blisko 1700-kilometrową trasę przez Himalaje Nepalu.
Tegoroczna wyprawa rozpoczęła się w czerwcu br. w Kaszmirze niedaleko granicy z Pakistanem, gdzie przez kilkanaście dni ekipa aklimatyzowała się do wysokości powyżej 4500 m n.p.m. W lipcu zespół przemierzał pustynne pasma w północnej części Himalajów indyjskich tj. Ladakh oraz Rupshu na pograniczu tybetańsko-indyjskim. W sierpniu zespół kontynuował drogę przez dolinę Spiti oraz trudne techniczne przełęcze w dolinach Pin i Parvati. We wrześniu wyprawa dotarła w deszczowe regiony Kinnauru i przedostała się do Gharwalu, gdzie w połowie miesiąca po blisko 1000 km zakończyła trawers Himalajów indyjskich. Następnie Joanna i Bartoszem przedostali się do Nepalu, gdzie przez kolejne 3 tygodnie eksplorowali regiony Langatngu zniszczonego podczas trzęsienia ziemi w kwietniu 2015 roku.
Wyprawa zakończyła się 2 października 2017.
Obecnie trwają przygotowania do kolejnej wyprawy w Himalaje (do Bhutanu), która zaplanowana jest na listopad 2018 roku.
Trawers Himalajów indyjskich był trudny, niebezpieczny i był sporym wyzwaniem organizacyjnym i logistycznym dla dwójki trekkerów działających samodzielnie.
Himalaje indyjskie to tereny niemal zupełnie bezludne, gdzie nie istnieje żadna infrastruktura turystyczna, są poważne problemy z zaopatrzeniem w żywność, gaz czy paliwo do gotowania. „Szlaki” w górach nie są w żaden sposób oznaczone i trzeba wykazać się sporymi umiejętnościami nawigacyjnymi i w wytyczaniu bezpiecznej drogi. Dodatkowe utrudnienie to brak dokładnych map regionów, przez które przechodzili podróżnicy. Spore niebezpieczeństwo niosą za sobą lodowate i rwące rzeki, na których nie ma mostów, a jedynym sposobem ich przekroczenia jest przejście w bród. Niebezpieczeństwo niosą również liczne lodowce usiane szczelinami. Trudności wyprawy spotęgowane są brakiem jakiejkolwiek łączności – bowiem telefony satelitarne są zakazane w Indiach a łączność GSM nie działa w górach. Ponadto w tej części Himalajów nie działają służby ratunkowe.
Powyższe czynniki sprawiają, że trawers indyjskiego łańcucha Himalajów był trudniejszy i bardziej skomplikowany niż nepalski.
Joanna Lipowczan i Bartosz Malinowski