Włoch Daniele Nardi i Brytyjczyk Tom Ballard nadal znajdują się na zboczach Nagiej Góry. Od niedzielnego popołudnia nie ma z nimi kontaktu, nie działa nadajnik GPS – od tego czasu ich losy i dokładne położenie są nieznane. Dzisiaj śmigłowcem dotarł do bazy zespół ratowników. Piloci odbyli dwa loty zwiadowcze. Zaobserwowano namiot, należący prawdopodobnie do himalaistów, poniżej obozu 3.
Celem tej małej i ambitnej wyprawy było zimowe wejście na Nanga Parbat nową drogą, tzw. Żebrem Mummery’ego. Alpiniści dotarli w Himalaje pod koniec grudnia 2018 r.
Przebieg wyprawy
Początkowo himalaistom towarzyszyło dwóch Pakistańczyków, Rahmat Ullah Baig i Karim Hayat. W styczniu zespół sprawnie zdobywał wysokość zakładając kolejno obozy: pierwszy – na 4700 m, drugi – na 5100 m, trzeci – 5700 m. W połowie miesiąca Nardi i Ballard dotarli na wysokość 6200 m, gdzie złożyli depozyt sprzętu. Wtedy też usłyszeliśmy o kłopotach zdrowotnych pakistańskich wspinaczy, którzy niedługo później opuścili wyprawę. Daniele i Tom pozostali jedynymi alpinistami na górze. W bazie towarzyszyło im dwóch kucharzy i oficer łącznikowy.
Pod koniec stycznia, a później kilkukrotnie w lutym, bazę oraz kolejne obozy zasypywały obfite opady śniegu. Dalsza praca nad drogą była niemożliwa. Pomimo tego Daniele i Tom kilkukrotnie wychodzili w górę, aby „przecierać szlak” i utrzymać założone obozy. Wyjścia przeplatały się z długimi okresami oczekiwania na poprawę warunków.
Ostatni kontakt
22 lutego nadeszło okno pogodowe. Himalaiści wyruszyli z bazy. Tego dnia udało im się dotrzeć do obozu 2.
Kolejnego dnia dotarli na miejsce obozu 3. Po namiocie nie było śladu. Wczesna pora i dobre warunki pozwoliły na szybkie rozstawienie nowego namiotu i kontynuowanie wspinaczki. Na wysokości ok. 6000 m Daniele i Tom założyli biwak – prawdopodobnie wykorzystując w tym celu portaledge (namiot ścianowy).
W niedzielę po południu 24 lutego Daniele przekazał informację, że wraz z Tomem dotarli na wysokość około 6300 m, może nawet wyżej. Zespół miał zamiar zejść tego dnia z powrotem na wysokość 6000 m do założonego wcześniejszej nocy biwaku. Była to ostatnia wiadomość przesłana przez himalaistów. Pogoda tego dnia nie była dobra: mgła, śnieg oraz silne porywy wiatru.
Poszukiwania
Pierwszy komunikat o braku łączności i kontaktu wzrokowego z alpinistami nadano 25 lutego. Kolejnego dnia rozpoczęto organizację akcji poszukiwawczej. Pogoda nie pozwalała na obserwację stoków Nanga Parbat.
27 lutego przyszła poprawa pogody. Przebywający w bazie kucharze i oficer łącznikowy nieustannie prowadzili obserwację ściany – w dzień i w nocy (w nadziei na dostrzeżenie światła czołówki). Niestety bezskutecznie. Prawdopodobnie ze względu na napięcia pomiędzy Pakistanem a Indiami tego dnia nie udało się zorganizować lotu śmigłowca.
Z Islamabadu drogą lądową wyruszyła natomiast dwójka pakistańskich towarzyszy Daniela i Toma z pierwszej fazy wyprawy – Rahmat Ullah Baig i Karim Hayat. Według planu powinni oni dotrzeć do bazy pod Nanga Parbat dzisiaj wieczorem.
Chęć niesienia pomocy zgłosili również uczestnicy wyprawy kazachsko-rosyjsko-kirgiskiej. Póki co nie ma jednak oficjalnych informacji odnośnie włączenia w akcję ratowniczą himalaistów spod K2.
Dzisiaj, 28 lutego, ze Skardu wyleciał śmigłowiec. Na jego pokładzie znaleźli się pakistańscy wspinacze wysokogórscy: Ali Sadpara, Imtiaz Hussain i Dilawar Hussain.
Piloci wysadzili zespół ratowników w bazie i odbyli pierwszy rekonesans. Nie udało się zauważyć śladów zaginionych himalaistów. Po uzupełnieniu paliwa helikopter z Alim Sadparą na pokładzie przeprowadził drugi lot zwiadowczy. Tym razem udało się dostrzec fragment namiotu.
W przeważającej części jest przysypany śniegiem i znajduje się daleko od miejsca obozu 3. To, czy jest to na pewno namiot himalaistów nie zostało jeszcze ostatecznie zweryfikowane. Jak przekazał Ali, w pobliżu znajdowały się ślady lawin, świadczące o dużym zagrożeniu w tej części góry.
Dalsze działania poszukiwawcze zostały wstrzymane ze względu na zapadający zmrok.
Jest jeszcze nadzieja
Nardi i Ballard to świetni wspinacze. Daniele ma duże doświadczenie wysokogórskie (to jego piąta próba na Nanga Parbat), Tom – który co prawda po raz pierwszy wspina się w Himalajach – jest genialnym alpinistą, wspinaczem lodowym i drytoolowym. Czy biorąc to pod uwagę jest jeszcze nadzieja, że himalaiści wyjdą cało z opresji? Według Reinholda Messnera tak:
Oni jeszcze żyją, musimy czekać i mieć nadzieję. Minęły trzy dni, może wydaje się, że to wieczność, szczególnie dla ich rodzin, ale przyczyn tej ciszy [braku komunikacji, sygnału GPS- red.] może być multum. Wyciąganie zbyt pochopnych wniosków wydaje mi się nie na miejscu.
***
Chociaż chciałoby się wierzyć słowom Messnera, sytuacja na Nanga Parbat przedstawia się w coraz bardziej mrocznych barwach. Sam brak kontaktu przez 3 dni w przypadku tak poważnej wspinaczki, zimą, w górach najwyższych, jest powodem do niepokoju. Dodatkowo, odkryte dzisiaj ślady lawin w okolicy, w której mogli znajdować się himalaiści, oraz upływający czas nie wpływają korzystnie na całą sytuację.
Nic jednak nie jest przesądzone. Pozostaje nam mieć nadzieję.
Michał Gurgul
źródło: FB Daniele Nardi, Elena Laletina, Anna Piunowa, wspinanie.pl, latinaoggi.eu