Wyprawa Polskiego Klubu Alpejskiego – Lhotse Experience 2014 dotarła już do Namche Bazar. W tej chwili wszyscy czują się dobrze, choć jak przyznaje lider Bogusław Magrel, gonitwa po Katmandu za wszystkimi niezbędnymi rzeczami, była dość mecząca.
Jak zwykle też pojawiły się drobne kłopoty, które utrudniły nieco ekipie PKA życie – na przykład w całym Katmandu nie ma gazu lub kosztuje „jedyne” 20 USD za kartusz.
Pogoda jest dobra, dlatego lot do Lukli odbył się bez kłopotów, a po drodze do Namche pokazał się Everest.
Ciekawym tematem jest to, że zmieniają się przepisy odnośnie regulacji ruchu wspinaczkowego pod Everestem i Lhotse. W tym roku poręcze będzie zakładała miejscowa agencja i należy za to uiścić opłatę. W związku z tym, nie wolno robić niczego na własną rękę. Można przepuszczać, że to jest pośredni efekt konfliktu Simone Moro oraz Ueli Stecka z Szerpami.
Teraz zarówno na Lhotse, jak i na Evereście trzeba poczekać aż Szerpowie w całości zrobią swoje i poręczówki będą gotowe.
Małgorzata Klamra