W świecie, w którym technologie coraz częściej oznaczają kolejne ograniczenia, wciąż możliwe jest podążanie inną, unikalną ścieżką. Defender OCTA technologiczny postęp wykorzystuje do zwiększania możliwości i osiągów. To mistrz wydajności na drodze i w terenie oraz jedyny przedstawiciel nowego gatunku – sportowego samochodu terenowego. Sprawdzony w wymagającym terenie – w Afryce.
Defender OCTA pierwszy raz został zaprezentowany w Polsce w listopadzie ubiegłego roku. Podobno pierwsze wrażenie jest najważniejsze – ale nie tym razem. Jasne, już premiera powodowała opad szczęki z zachwytu. Najbardziej ekstremalny i najmocniejszy Defender w historii zaprezentował się doskonale. Wystarczyło na niego spojrzeć, żeby poczuć zew ekstremalnej przygody, a następnie zajrzeć w papiery, żeby poczuć nieustającą siłę i wydajność, z którymi nic nie może się równać.

Podniesiona wysokość nadwozia? Check. Zwiększony rozstaw kół i poszerzone nadkola wraz z przeprojektowanymi zderzakami? Check. 4,4-litrowy silnik V8 twin-turbo z układem MHEV i 635 KM? Check. Moment obrotowy 750 Nm, który umożliwia przyspieszenie do setki nawet w 4 sekundy? Check. Zawieszenie 6D? Check, check, check!
Tylko widzieć (i wiedzieć) to jedno. Fenomenalne oblicze i twarde dane świadczące o niezłomności mogą wbić w fotel, pewnie, ale tylko w przenośni. Sprawdzić samochód na własnej skórze – najlepiej w ekstremalnych warunkach gdzieś na końcu świata – to już zupełnie inna historia. Jej doświadczenie wbija w fotel tym razem dosłownie. W fotel kierowcy, rzecz jasna.
Defender OCTA pokazał swój charakter w Afryce
Pierwsze jazdy w RPA, prowadzące nie tylko ścieżkami wytyczanymi jedynie wyobraźnią, pozwoliły sprawdzić, jak najmocniejszy Defender w historii sprawdza się w codziennym – tak to nazwijmy, bo przecież zasiadanie za kierownicą Defendera nie ma nic z codziennością wspólnego – użytkowaniu.
Dzięki silnikowi zapewniającemu poczucie nieustającej siły OCTA na asfalcie potrafi zaskoczyć swoim geniuszem graniczącym nawet z szaleństwem. Na prostych odcinkach spisuje się niesamowicie dzięki fenomenalnemu przyspieszeniu od zera do setki wynoszącym do 4 sekund. Jeszcze lepsze – o ile to w ogóle możliwe – wrażenie robi w ciasnych zakrętach. Tutaj za robotę odpowiada zawieszenie 6D wywodzące się ze świata sportów motorowych. Defender OCTA na krętych, szybkich odcinkach zdaje się wręcz przeczyć prawom fizyki, dostarczając totalnie sportowych emocji także poprzez pełną kontrolę przechyłów bocznych i wzdłużnych nadwozia. Na asfalcie Defender OCTA zachowuje się w zasadzie jak samochód sportowy, co biorąc pod uwagę fakt, z jak z potężnym samochodem mamy do czynienia, robi jeszcze większe wrażenie.
A kiedy Defender OCTA zjedzie z utartej ścieżki, pokazuje drugie oblicze i swój niezłomny charakter. W terenie w zasadzie nic nie jest mu straszne – a kierowca może mu w pełni zaufać.
Podniesiona wysokość nadwozia (z zawieszeniem pneumatycznym), zwiększony rozstaw kół i poszerzone nadkola wraz przeprojektowanymi zderzakami to nie prosty lifting mający dodać Defenderowi charakteru.
Zmieniona charakterystyka nadwozia jest ściśle powiązana z możliwościami samochodu, gwarantując mu jeszcze lepsze kąty natarcia i zejścia. W połączeniu z optymalnym kształtem zakończeń układu wydechowego oraz zmodyfikowanym zawieszeniem i większym prześwitem jeszcze bardziej zwiększają możliwości terenowe Defendera.
Asfalt, tak jest, ale też szuter, piach i skały! Jeśli jakiś samochód rzeczywiście ma sprawdzić się w każdych warunkach i to na własnych zasadach bez żadnych kompromisów, będzie to Defender OCTA. Licząca kilkaset kilometrów trasa w RPA prowadziła również przez wiejskie, dawno zapomniane drogi, spektakularne przełęcze górskie powodujące u kierowcy ponadnormalne wyrzuty adrenaliny, a także przez bezkresną, wydawałoby się, pustynię. Nie zabrakło oczywiście ekstremalnych odcinków po półkach skalnych.
Defender OCTA z każdą przeszkodą w najtrudniejszym nawet terenie radzi sobie z niezwykłą łatwością. To aż zaskakujące, jak ten samochód swawolnie podchodzi do wyzwań – zdaje się, że nic nie jest mu straszne, ba, podnosząc mu raz po raz poprzeczkę, ten nic sobie z tego nie robi.

Niezłomny i twardy – taki jest Defender OCTA
Zwracał na to uwagę Andrzej Bargiel. Ten doświadczony podróżnik i himalaista, człowiek, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, tras nie do pokonania i szczytów nie do zdobycia, zasiadając za kierownicą Defendera OCTA, za każdym razem przenosi się w naturalne dla siebie miejsce: „Zawsze szukam nowych wyzwań. Naprawdę lubię sprawdzać, co jest możliwe, a co nie – i przesuwać tę granicę tak daleko, jak to tylko możliwe. Z Defenderem OCTA mogę dotrzeć tam, gdzie z trudem można szukać śladu działaności człowieka, i to jest świetne. Móc uciec od tłumu, trafić w miejsce wyjątkowe, tak odległe od cywilizacji i codzienności – jeśli odkrywanie świata tylko dla siebie jest w stanie zagwarantować samochód, to jest to coś niesamowitego i jedynego w swoim rodzaju”.
Z tymi słowami zdaje się korespondować pochodzenie nazwy nowego Defendera OCTA. Samochód zawdzięcza ją najtwardszemu minerałowi na ziemi, diamentowi, który podczas szlifu wraz ze swoim charakterystycznym ośmiościennym kształtem nabiera też wyjątkowej trwałości. Mocny i odporny, a także urzekający, rzadki i – być może przede wszystkim – pożądany. To musiało być przeznaczenie: Defender OCTA nie mógł chyba nazywać się inaczej.
Defender i Dakar
Tak samo przeznaczeniem musiał być start w rajdzie Dakar i Rajdowych Mistrzostwach Świata FIA (W2RC). Defender OCTA będzie stanowił podstawę rywalizacji Defendera w obu imprezach od przyszłego roku. W kontekście niemożliwych osiągów wydaje się to naturalnym krokiem. Defender będzie rywalizował w kategorii „Stock” dla pojazdów fabrycznych, więc wybór modeli OCTA – najszybszego i najbardziej wydajnego Defendera, jaki kiedykolwiek powstał – jako podstawy programu rajdowego brytyjskiej marki przygodowej wydaje się oczywistością.