Dla wypraw działających po południowej stronie Nanga Parbat, czas biegnie szybko. Polska wyprawa „Justice for All” swoją bazę założyła ponad miesiąc temu, zaś od zjawienia się w dolinie Rupal „The North Face Nanga Parbat Expedition” – czyli wyprawy Simone Moro i towarzyszy – upłynęły już 24 dni.
Jak to zwykle bywa na wyprawach zimowych, pogoda dyktuje postępy prac. Wydaje się, że teraz jest ona gorsza niż przed rokiem. Tak to zresztą ocenia Tomek Mackiewicz, który w zeszłym roku dotarł do 7400 m.
David Göttler udzielił wywiadu niemieckiemu dziennikarzowi sportowemu Stefanowi Nestlerowi, podczas którego podzielił się przemyśleniami na temat postępów wspinaczki do tej pory. W trakcie rozmowy David zaznaczył, że jego zespół świetnie dogaduje z Polakami. Obie wyprawy dzielą się obowiązkami podczas poręczowania i pomagają sobie w bazie.
W zeszłym tygodniu, gdy pogoda była względnie dobra, Simone Moro i David Göttler przetransportowali sprzęt do obozu II (6100 m) i spędzili trochę czasu na aklimatyzacji powyżej (do 6400 m). Mieli nadzieję dotrzeć do 7000 m, choć nie wydaje się, żeby byli już w stanie osiągnąć ten punkt, ze względu na konieczność poręczowania. Mimo to są zadowoleni z dotychczasowych postępów.
Następnym celem będzie osiągnięcie grani Mazeno, co da dogodną pozycję wyjściową do ataku szczytowego. To może powieść się dosyć szybko, jeśli sprawdzi się prognoza na najbliższe 5 dni: bezchmurnie przy umiarkowanym wietrze, choć jak zwykle bardzo zimno.
Zdaniem Göttlera, polski zespół ma nieco gorszą aklimatyzację, choć większość wspinaczy dotarła do obozu II, a jeden z nich (chodzi prawdopodobnie o Tomka Mackiewicza) spędził tam nieco więcej czasu.
Tymczasem do Pakistanu przyjechał włoski wspinacz Daniele Nardi i znajduje się w drodze pod Nanga Parbat. Spróbuje on solowej wspinaczki w alpejskim stylu na ścianie Diamir, co oznacza, że nie będzie dzielił bazy z innymi zespołami.
Janusz Kurczab
wspinanie.pl