W weekend majowy wystartowały busy elektryczne, mające wozić turystów nad Morskie Oko. Cena przejazdu z Zakopanego na Włosienicę: 100 zł. Z Palenicy na Włosienicę: 80 zł w górę i 60 zł w dół. Czyli podobnie, jeśli nie taniej niż u fiakrów. Gdzie ustawiały się kolejki?
***
Na stronie TPNu czytamy:
Tatrzański Park Narodowy uruchamia na trasie do Morskiego Oka pilotażową usługę przewozów edukacyjnych busami elektrycznymi, sfinansowanymi przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Pilotaż służy sprawdzeniu działania nowego rozwiązania w praktyce, zebraniu opinii pasażerów, a także wprowadzeniu ewentualnych korekt przed uruchomieniem pełnej usługi.
W pierwszy weekend z usługi skorzystało tylko 40 osób. To szokująca informacja, biorąc pod uwagę, że w tym samym czasie do fasiągów na Palenicy Białczańskiej ustawiały się kolejki.

Postój e-busów w Zakopanem znajduje się obok Centrum Edukacyjnego Tatrzańskiego Parku Narodowego przy ul. Chałubińskiego, w pobliżu ronda kuźnickiego.
Bilet na przejazd zaprzęgiem konnym na znacznie krótszej trasie z Palenicy Białczańskiej na Włosienicę (na Palenicę trzeba dojechać busem z Zakopanego lub samochodem i zapłacić słono za parking), w szczycie sezonu kosztuje bardzo podobnie – około 100 zł w górę i 50-60 zł w dół. Koszt kursów e-busem z Palenicy: 80 zł w górę i 60 zł w dół. Czyli niezależnie od opcji podobnie, a nawet taniej.
Busy elektryczne wydają się więc rozwiązaniem ekonomicznym, a co więcej mogłyby rozwiązać problem zaprzęgów konnych i wieloletni spór toczący się wokół całej sprawy. Póki co jednak stanowią zaledwie światełko w tunelu. Bo choć najprostszym sposobem na ulżenie koniom byłoby zaprzestanie korzystania z usług transportowych w ogóle, nadal wielu turystów woli odstać swoje w kolejce, czekając na kurs konnym fasiągiem, niż pójść nad Morskie Oko pieszo.
Część pasażerów twierdzi, że pokonanie około 10-kilometrowej trasy jest zbyt dużym wysiłkiem – oni mogliby skorzystać z busów elektrycznych i ulżyć koniom. Co więcej jednak, druga część turystów uważa przejażdżkę zaprzęgiem za atrakcję turystyczną – i tego raczej autobus elektryczny nigdy nie zastąpi.
Dlatego też TPN zaznacza, że wprowadzenie e-busów nie będzie oznaczało likwidacji konnego transportu na trasie nad Morskie Oko. Wydaje się też, że popyt na tę „atrakcję” nadal będzie. Póki co trzeba trzymać kciuki, by e-busy się w ogóle przyjęły.
Pilotaż ma na celu sprawdzenie zapotrzebowania przed zmianami, które mają wejść w życie w 2026 roku. Zgodnie z porozumieniem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Tatrzańskiego Parku Narodowego, fiakrów i organizacji ekologicznych, wozy konne będą transportować turystów wyłącznie na trzykilometrowym odcinku pomiędzy Palenicą Białczańską a Wodogrzmotami Mickiewicza. Pozostała część trasy będzie obsługiwana przez busy elektryczne zakupione przez rząd i obsługiwane przez fiakrów.

MG
źródła: TPN, Wyborcza