Jak mówi w rozmowie z RMF Janusz Majer, Marcin Kaczkan został odnaleziony w obozie drugim na Gaszerbrum I w Karakorum”. Z Hajzerem nie ma na razie kontaktu i jest poszukiwany. Obaj dwa dni temu wyszli do ataku szczytowego. Zawrócili jednak z powodu silnego wiatru. Naprzeciw naszym wspinaczom wyszli wspinacze z Rosji.
Majer mówi:
Dzisiaj rano grupa Rosjan dotarła do obozu drugiego i znaleźli Marcina Kaczkana – żywego i w miarę sprawnego. Natomiast nie wiemy, co się dzieje z Arturem Hajzerem i trwają dalsze poszukiwania.
Ostatni kontakt z Hajzerem nawiązano w niedzielę o godz. 11. W niedzielę rano atakowali szczyt, startując z obozu trzeciego. Doszli do wysokości 7600 metrów. Ze względu na silny wiatr zawrócili. Z obozu trzeciego połączyli się z bazą. Rozmawiali ze swoim kucharzem poprzez radiotelefon. Stwierdzili, że wszystko jest OK i że wychodzą do obozu drugiego. Potem o godz. 11 naszego czasu Artur Hajzer wysłał SMS do swojej żony, że Marcin Kaczkan spadł w kuluar japoński – wyjaśnił Majer. Od tego czasu nie było kontaktu z Hajzerem. W związku z tym usiłowaliśmy zorganizować jakąś akcję poszukiwawczą. Na miejscu kieruje nią lider wyprawy niemieckiej. Wysłał tragarzy pierwszej nocy, ale pogoda wtedy się załamała. Były duże opady śniegu, brak widoczności i ci tragarze wrócili do bazy. Dopiero dzisiejszej nocy wyszli z obozu pierwszego Rosjanie i dotarli do obozu drugiego na przełęczy. Tam znaleziono Marcina. Więcej dowiemy się, jeśli bezpośrednio z nim porozmawiamy, ale to jest teraz niemożliwe. Nie wiemy tylko, co z Arturem. Nie było go z Marcinem.
Źródło: Polski Himalaizm Zimowy