Małgorzata Lebda rozpoczęła dzisiaj swój bieg wzdłuż najdłuższej rzeki Polski. Przybliżamy szczegóły projektu „Czytanie wody: Wisła”.
***
Jak mówi poetka, fotografka i ultramaratonka, pokonanie liczącej 1100 km trasy to wyzwanie fizyczne, ale przede wszystkim pretekst:
… sprowadza mnie tu chęć powiedzenia poprzez podjęcie trudu, że nie zgadzam się na agresję wobec słabszego, tu: wobec rzeki. Wierzę w mniejsze i większe gesty, które wykonujemy, żeby zwrócić uwagę na to, co dzieje się na naszej planecie. Bezpośrednim impulsem do podjęcia tego biegowego trudu stała się informacja o planach budowy drogi wodnej E40, która miałaby połączyć Bałtyk z Morzem Czarnym (to był punkt zapalny, ale przecież chodzi mi o całą rzekę, która jest w swego rodzaju opresji, tak, chodzi mi o wszystkie rzeki). Konsekwencje budowy drogi wodnej E40 dla Wisły będą katastrofalne (opowiem o tym podczas relacji z biegu), raporty specjalistów są alarmujące (dla natury, ludzi) i niestety nie spotykają się z uwagą decydentów.
Pomysł pojawił się w 2019 roku, jednak jego realizację opóźniła pandemia. Był to dodatkowy czas na przygotowania. Małgosia kontynuuje:
Mam poczucie, że przez ostatnie kilkadziesiąt miesięcy odwaliłam kawał porządnej, treningowej roboty po to, żeby tu, w czasie tego biegu, nie zrobić sobie krzywdy. Żeby mieć z tego doświadczenia – zabrzmi to ambitnie – przyjemność. Wiem jednak, że zdarzyć może się wszystko, a drobne niedopatrzenie, chociażby przy otarciu stopy, może mnie po dniu lub kilku dniach ściągnąć z trasy. A przecież, myślę sobie, to nie może się wydarzyć, nigdy nie musiałam schodzić z trasy. Jak w ogóle schodzi się z trasy? Czy posłucham swojego organizmu, kiedy da mi znać, że dotarł do granic swoich możliwości? Wierzę, że tak. A przy tym ufam, że nie będzie takiej potrzeby. Jestem jednak otwarta na wszystko, co przyniesie rzeka.
Krótki film promujący projekt:
Postępy Małgosi możecie śledzić na jej Instagramie i Facebooku.
Red.