Na Kretę na narty?! W zasadzie wszyscy reagowali podobnie. Nawet ci, którzy już w wielu wyszukanych miejscach na nartach jeździli. Sama z dużą ciekawością i domieszką nieufności pakowałam się na narciarski wyjazd na tę największą grecką wyspę.
***
Znana przez turystów z całego świata w swojej letniej odsłonie, kiedy na jej plaże ściągają tłumy żądne pięknej opalenizny i kąpieli w szmaragdowej wodzie. A Kreta to w zasadzie wyspa o charakterze górskim. W dodatku ma wiele do zaoferowania narciarzom.
Wprost znad morza
Coraz bardziej krętymi drogami na południowy zachód od Heraklionu pniemy się w głąb płaskowyżu Nida. Rozległe tereny pasterskie i rolnicze są o tej porze roku intensywnie zielone. Przyzwyczajeni do widoku spalonego słońcem krajobrazu śródziemnomorskich wysp, jesteśmy pod wrażeniem soczystej zieleni, budzących się do życia drzewek cytrusowych i ukwieconych pól. Wypożyczony Fiat Panda dziarsko pokonuje serpentyny. Na blacie 15 stopni. Między fotelami ledwo mieszczą się pokrowce z narciarskim sprzętem.
Na wysokości 1500 m n.p.m. krajobraz w sekundzie zmienia się nie do poznania. Jest! Faktycznie jest śnieg! I to nie jakaś łata. Przed nami ośnieżone pasmo Psiloritis (Mount Ida) – najwyższego szczytu Krety (2456 m n.p.m.).
Grecki luz
Masyw Psiloritis można podziwiać już z portu w Heraklionie, popijając frappe w jednej z nadmorskich knajpek. W połączeniu z niebieską wodą i mocno wiosennymi temperaturami śnieżne zbocze robi niesamowite wrażenie.
To właśnie ze względu na bliskość morza przez całe miesiące można tu liczyć na to, co w Tatrach czy Alpach stanowi deser po całym sezonie zmiennych warunków – wiosenne firny!
Kolejne bardzo wilgotne opady nie tworzą osobnych warstw, ale szybko łączą się w jedną zwartą pokrywę. Wystarczy trochę słońca i dodatnich temperatur w ciągu dnia, żeby jeździć jak po maśle. Tutejsze stoki są łagodne, zagrożenie lawinowe znikome. Kierunek jest więc doskonały dla tych, którzy w skiturowaniu nie szukają ekstremalnych wyzwań, a czystej przyjemności.
Żeby jednak w pełni skorzystać z tutejszego klimatu, na początek trzeba nauczyć się jednej rzeczy – greckiego luzu!
– Na razie u góry śnieg jest jeszcze trochę zmrożony. Piliście już kawę? To nalejcie sobie jeszcze jedną i siadajcie z nami – zaprasza Simula Paraschaki, jedna z organizatorów zawodów Pierra Creta. Choć wydawało nam się, że 8.30 to dość późna pora, żeby zbierać się na narty, grzecznie wracamy na słoneczny taras z kolejną filiżanką kawy i talerzem loukoumades – greckich mini pączków oblanych lokalnym miodem.
– Za pierwszym razem zrobiliśmy to samo. O 8.00 staliśmy spakowani i gotowi do wyjazdu. Teraz już wiemy, jak to działa. I ten klimat jest właśnie tutaj najpiękniejszy! – śmieje się dziennikarka Simone Binder z Austrii, która na Kretę przyjeżdża na narty już regularnie.
Średnio na wyspie w sezonie można liczyć na 100 dni ze śniegiem. Pod koniec listopada, kiedy wszystkie nadmorskie kurorty stoją opustoszałe w deszczu, wyżej zaczyna się zima. Do kwietnia/ maja można planować tu skiturowe wycieczki.
Skiturowa uczta
Dziesięć lat temu z inicjatywy grupy przyjaciół powstał event, który teraz ściąga na wyspę nawet skiturowców z Alp.
– Nie chodziło o zorganizowanie zwykłych zawodów, ale spotkania ludzi mających podobne pasje i marzenia. Tu na Krecie wszyscy jesteśmy ludźmi gór. Każdy od dzieciństwa jest przyzwyczajony do widoku ośnieżonych gór w zimie, ale jeżdżenie po nich na nartach już niewielu wydaje się możliwe. Chcieliśmy to zmienić – mówi Nikiforos Steiakakis, kierownik zawodów.
To właśnie ze względu na bardzo otwarty i nie napięty charakter zawody Pierra Creta są coraz popularniejsze wśród obcokrajowców. W tym roku na 200 zawodników ponad połowę stanowili skialpiniści z całej Europy – Niemiec, Włoch, Austrii, Hiszpanii, Norwegii, Czech, pojawiła się nawet grupa narciarzy ze Stanów Zjednoczonych.
Wszystko rozpoczyna się od szybkich i skocznych dźwięków muzyki kreteńskiej. Przy akompaniamencie bouzouk i lir lokalni tancerze ruszają w widowiskowy taniec Pentozalis. Podczas gdy czterej mężczyźni w sarikach (ręcznie tkanych chustach na głowę) wykonują skoczne ewolucje, zawodnicy za linią startu niecierpliwie przebierają już nogami.
Ale wraz ze startem muzyka nie cichnie. Niesie się w górę jeszcze długo, towarzysząc zawodnikom w kolejnych etapach wyścigu. Na każdym punkcie przepinkowym na startujących czeka też bar sklecony z nart, przy którym greccy sędziowie serwują „napój energetyczny”. To rakomelo – połączenie rakii, miodu i przypraw.
Po zawodach wszyscy spotykają się na prawdziwej uczcie z ogromem jedzenia, wina, muzyką na żywo i wspólnymi kreteńskimi tańcami.
Góry – wspólne dziedzictwo
To co dla przyjezdnych jest fantastyczną rozrywką, tu na miejscu ma też głęboki sens społeczny.
Do tej pory okolicznym mieszkańcom góry kojarzyły się wyłącznie z czymś nieprzyjaznym i śmiertelnie niebezpiecznym. Mimo, że tamtejsi farmerzy wychowują się w górskim terenie, wykorzystują go jedynie latem – zimą zabierają swoje stada i przenoszą się nad morze.
– Teraz sytuacja się zmieniła, ale te tereny nie mają również najlepszej sławy. Rolnicy i pasterze od lat chronili swoje uprawy i tereny przed przyjezdnymi. Nawet Kreteńczycy znad wybrzeża czuli się tu niemile widziani – przyznaje Nikiforos.
Nie jest tajemnicą, że wśród lokalnych upraw, te najbardziej chronione to plantacje marihuany, a lata trudnych relacji pomiędzy trzema największymi osadami – Livadią, Zonianą i Anogią widać m.in. po ostrzelanych tablicach informacyjnych i wrakach kilku samochodów porzuconych przy drodze. Rebelianckie charaktery mocno wiążą się z historią Krety – przez wiele lat tereny te stawiały opór wielowiekowej okupacji tureckiej, a później nazistowskiej.
W cieniu nadmorskich kurortów
To właśnie ta ostatnia przyczyniła się pojawienia się na Krecie narciarstwa. Podczas II wojny światowej hitlerowcy przywieźli tu sprzęt, który miał służyć do ścigania ukrywających się w górach dywersantów.
Po wojnie w dawnej siedzibie Niemców w Chanii odnaleziono porzucone narty. Antonis Plimakis i Takis Xouliopoulos z Klubu Górskiego w Chanii na początek przemalowali je na czerwono, a potem zaczęli eksperymentować. Szybko okazało się, jak wielką frajdę dają zjazdy na znalezionym sprzęcie.
W latach 60. do nadmorskich kurortów zaczęli ściągać turyści, a dwadzieścia lat później turystyka eksplodowała na niebywałą skalę. Na początku lat 70. na fali tego boomu u stóp Psiloritis wybudowano schronisko. Obok powstały dwa małe orczyki. Niewielkie centrum narciarskie nie działało jednak dłużej niż 10 lat. – Niestety inwestycja za bardzo wyprzedzała swoje czasy. Nie było pomysłu na to, jak taki biznes prowadzić i wykorzystać potencjał takiego miejsca. Lepiej było inwestować w rozwijającą się turystykę nad morzem – wyjaśnia Nikiforos. – Oczywiście jeśli ktoś chce przyjechać na Kretę na narty, bez problemu znajdzie nocleg, ale co do zasady turystyka zimowa tu nie istnieje – dodaje.
Zarażać narciarstwem
W Livadii trafiamy na jedyną w okolicy wypożyczalnię nart. Po jednej jej stronie dumnie widnieje szyld „Skitouring center”. W środku faktycznie znaleźć można kilka całkiem dobrych par nart Dynafita. Z drugiej szpaler ołówkowych desek z lat 90., na których niewielu dałoby dziś radę zgrabnie jeździć.
Z zaciekawieniem pytamy właściciela, czy te narty są tu jeszcze do czegoś potrzebne. „Oczywiście!” – odpowiada bez wahania. Jak kompletnym ignorantom spokojnie wyjaśnia, że narty zarzuca się na plecy i podchodzi z nimi pod górę.
Organizatorzy Pierra Creta, którzy prowadzą też fundację The Black Sheep robią wiele, żeby narciarstwo na dobre wpisało się na listę atrakcji regionu. Całą zimę prowadzą lekcje narciarskie dla dzieci ze szkół, do uczestniczenia w organizacji zawodów namówili greckie Ministerstwo Turystyki, lokalne władze gmin górskich, a dzięki wielu staraniom Psiloritis i teren wokół niego został uznany za teren UNESCO.
***
Kiedy jechać?
- Od końca lutego do początku kwietnia
- Zawody Pierra Creta odbywają się co dwa lata na początku marca – kolejne zaplanowane są na 2026 r. Więcej informacji o wydarzeniu: pierracreta.gr
Gdzie jechać:
- Psiloritis (Mount Ida) – najwyższy szczyt Krety 2456 m n.p.m.
- Pasmo Lefka Ori (najwyższy szczyt Pachnes 2453 m n.p.m.)
Jak się tam dostać:
- Samolotem do Heraklionu – to na ten moment najwygodniejsze połączenie lotnicze z Polski w sezonie zimowym (lot z Warszawy z międzylądowaniem w Atenach);
- Samolotem do Aten i dalej promem;
- Jeśli wybieramy się na zawody Pierra Creta, grecka linia Aegean jako partner zawodów zabiera bagaż sportowy zawodników bezpłatnie, co mocno ogranicza koszt biletu;
- Na miejscu koniecznie trzeba wypożyczyć samochód – bez problemu można to zrobić na lotnisku w Heraklionie lub w Atenach.
Gdzie się zatrzymać:
- W rejonie Psiloritis warto sprawdzić noclegi w malowniczo położonym hotelu o charakterze tradycyjnej ekologicznej osady Enagron Eco Village lub schronisku Psiloritis Chalet. Sporo noclegów można też znaleźć w Anogi, Kroussonas lub po drugiej stronie masywu – w Zaros;
- W Chanii znajdziemy mnóstwo hoteli i pensjonatów. To wygodna baza wypadowa w rejon Lefka Ori.
Barbara Suchy
***
Galeria zdjęć (fot. Barbara Suchy / Bartek Szeliga):