Minęło już 70 dni od przybycia polskiej wyprawy „Justice for All” do bazy Lattabo pod południową flanką Nanga Parbat. Zespół „The North Face”, czyli Simone Moro, David Göttler i Emilio Previtali zamieszkuje dolinę Rupal o prawie 20 dni krócej.
To, że obie wyprawy jeszcze się nie poddały, można przypisać uporowi i twardości alpinistów oraz prawdopodobnie względnie komfortowym warunkom, jakie potrafili stworzyć sobie w bazie. Jak donosi Raheel Adnan, korespondent portalu Explorersweb: obie wyprawy są równie zmotywowane, żeby czekać aż do 21 marca – ostatniego dnia zimy…
Ostatni tydzień był trudny i dłużył się niemiłosiernie. Obie ekipy z niepokojem obserwowały niebo z nadzieją na poprawę pogody. Nie ma nic innego do roboty w bazie jak czytanie, pisanie i cierpliwe czekanie. Trzeba jeszcze utrzymywać się w formie, czemu pomagały wycieczki, gimnastyka, jazda na nartach, a nawet – jak w przypadku Göttlera – ćwiczenia jogi.
Michał Obrycki już opuścił wyprawę i udał się do Islamabadu. Natomiast Tomek Mackiewicz przed kilkoma dniami wyszedł z bazy do obozu II, gdzie w śnieżno-lodowej jamie samotnie oczekuje na pogodę. Wczoraj Emilio Previtali rozmawiał z nim przez radio. Wcześniej Tomek wyjaśniał mu, że musi spędzić samotnie w górze parę dni, zanim dołączą jego koledzy. Tomek dobrze się czuje i ma dobre zaopatrzenie. Jest jednak bardzo zimno, więc leży w dwóch śpiworach.
Do Tomka zamierzają dołączyć Paweł Dunaj i Jacek Teler. Ten ostatni napisał na swoim blogu: Ruszamy, celując w najbliższą sobotę Ostatni (który to już) szturm sezonu? Zostały 3 tygodnie zimy. Zobaczymy – powiedziałby Mistrz Zen. Jak doniósł na Twitterze Emilio Previtali, obydwaj wyruszyli w górę dziś, tj. 25.02 rano.
Dosłownie sprzed paru minut pochodzi taka informacja od Emilia:
Tomasz in C2.5, 6300m, wind about 40km/h, not too cold, he just radioed.
Rzeczywiście, zapowiada się, że to będzie już ostatni szturm. Prognoza na najbliższy weekend zapowiada bezchmurną pogodę i umiarkowane wiatry.
***
Tymczasem po drugiej stronie góry, na flance Diamir, Daniele Nardi zmaga się z samotnym wyzwaniem. Po wcześniejszym wypadzie aklimatyzacyjnym, w czasie którego osiągnął 5900 m na stokach Ganalo Peak, w zeszłym tygodniu wyruszył na zwiad trasą, którą zamierza pokonać solo, w stylu alpejskim. Zamierzał ocenić trasę powyżej obozu I, głównie pod kątem bezpieczeństwa. Po przeczytaniu jego raportu nie jest jasne, czy nadal ma nadzieję kontynuować wspinaczki.
Pierwszą wskazówką , że sprawy nie idą po jego myśli, było odkrycie, że część jego zapasów żywności została zjedzona przez lisa (wysokość prawie 5000 m!). Ale znacznie gorsze wydarzenie miało miejsce, gdy wzniósł się wyżej ścianą w linii spadku Żebra Mummery’ego. Włoski wspinacz usłyszał potężny huk i zobaczył, jak ogromny serak wali się w dół. Choć większe kawałki lodu minęły go bokiem, upadek seraka wywołał lawinę, przed którą musiał uciekać. aby uniknąć porwania. Po tej przygodzie Daniele zdecydował się zjechać na nartach do bazy, gdzie jego pakistański szef bazy już nie wierzył, że zobaczy go w jednym kawałku.