Od kilku dni w naszych Tatrach gościmy wybitnego himalaistę – Denisa Urubko, który wraz z Adamem Bieleckim i Kacprem Tekielim mierzy się z trudnymi tatrzańskimi ścianami.
Denis Urubko był już w Polsce wielokrotnie przy okazji różnych górskich festiwali i jak sam przyznał kiedyś, jest u nas dużo bardziej znany niż w swojej ojczyźnie.
Na swoim blogu Denis napisał, że jego pierwszym zdobytym szczytem w Tatrach był… Kasprowy Wierch – było to siedem lat temu. Wędrówka odbyła się jednak w trudnych warunkach atmosferycznych w towarzystwie Maćka Pawlikowskiego. Teraz powrócił w Tatry by w także doborowym towarzystwie zasmakować tatrzańskich trawek. I nie tylko.
Przypomnijmy dla pewności, że Denis Urubko ma tytuł Śnieżnej Pantery, kilkakrotnie został wyróżniony Złotym Czekanem Azji, dwukrotnie Złotym Czekanem, zdobył 18 ośmiotysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum, w tym są dwa pierwsze zimowe wejścia na ośmiotysięczniki – Makalu z Simone Moro w 2009 roku oraz Gasherbrum II w 2011 roku wraz z Moro i Cory Richardsem. Obecnie planuje wraz z m.in. Adamem Bieleckim poprowadzić nową drogę na Kanczendzondze.
Denis przyznaje, że Tatry były jego wyzwaniem i marzeniem. Traktuje je – i słusznie – jako kolebkę polskiego himalaizmu. Na swoim blogu opisał swój pierwszy dzień tatrzańskiej przygody (wpis jest pod interesującym tytułem Trawa – najlepszy przyjaciel taternika :):
Wszystko było szybkie i zwięzłe, jak kiedyś. Zespół, brzęk czekanów i zgrzyt raków na skale, dzwonienie sprzętu, spokojna ufność w trudnym terenie. W ostatnim roku brakowało mi tych bliskich doznań. Chciałem zimowej wspinaczki w górach gdzieś blisko. Trenować, wspólnie z partnerem przezwyciężać zimno, podejmować ryzyko…. Tak było w wąwozie Tuyuksu. Kiedyś … dawno temu … w poprzednim życiu. I teraz echa tego rozbrzmiewały w Tatrach.
– Masz całkowitą rację, mówiąc to – przyznałem, podchodząc bliżej. – Coś nadzwyczajnego. Nie można się wspinać inaczej.
– Masz na myśli trawę? – przytaknął Adam w szarości.
– Tak, bardzo lepsze – uśmiechnąłem się, stając i trzymając czekanów. – Trawa jest najlepszym przyjacielem wspinacza.
– Taternika! – poprawił.
Po pierwszym wyciągu zacząłem wierzyć w słowa Adama. Wieczorem to brzmiało jak żart, ale w rzeczywistości okazało się być prawdą. Zmrożone mokre kopce, miejscami ziemia i trawa były doskonałe. Czekan wszedł w nie łatwo i bezpiecznie. Było trzeba tylko go położyć, bez zabijania ostrza. I zaufać. Pomimo, że główne obciążenie elegancko rozkładało się na nogach. Każdy krok potwierdzał, że czas spędzony na wspinaniu w skałach w lutym, nie był zmarnowany.
(…)
Wieczorem w schronisku w Starym Moku ludzie z całej Polski będą dyskutować o drogach, które przeszli, budować plany „na jutro”, próbować (bez sukcesu) pobić Adama w szachy.
Po drodze będą chodzić piękne dziewczyny, patrząc z zainteresowaniem na wspinaczy. Faceci w turystycznym typie będą patrzeć na Adama z zazdrością, po którym nastąpi entuzjastyczny szept… A jutro będziemy się wspinać na Mięguszowiecki Szczyt Wielki interesująca mixtową linią. Taki jest ten świat. Zwyczajna planeta polskiego alpinizmu. Do której dotarłem cudem.
***
Jakie drogi padły?
Pierwszego dnia Adam z Denisem zrobili Rysę Strzelskiego na Babie Mnichowej (2.20 h) i Robakiewicza na Mnichu (1.30h). Drugiego dnia wspinacze poszli na Filar MSW, po 8h dotarli do przełączki w filarze i wycofali się ze względu na zerową widoczność. Ostatniego dnia Denis z Kacprem Tekieli zrobił Cień Wielkiej Góry 6, prawym wariantem pierwszego wyciągu – OS, czas sprinterów: 2h 28min.
Cień Wielkiej Góry na Mięguszowieckim – Denis Urubko i Kacper Tekieli
Trzymamy kciuki za kolejne tatrzańskie sukcesy!
Aneta Żukowska
„(…) zdobył 18 ośmiotysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum (…)” — prawdziwie, łojant.