Na chwilę zapomniałem o tym, że mam wózek. To było niesamowite uczucie! – mówił Przemek Kowalik po zjeździe do najgłębszej jaskini na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej.
Przemek Kowalik ma 43 lata i od kilkunastu porusza się na wózku. W ramach projektu „POWER TEAM: Głębia marzeń” zjechał, w asyście kilkuosobowego zespołu wspinaczy i ratowników, do głębokiej na ponad 75 m Jaskini Studnisko w Górach Sokolich.
Gdy zaczęliśmy działania, Przemek mógł powiedzieć: „Chłopaki, nie dam rady, przerywamy”. Nie raz zdarza się, że nawet ktoś w pełni sprawny, kto nie miał wcześniej do czynienia z jaskiniami, wycofuje się, widząc ciemną przestrzeń pod sobą. To normalne – tłumaczy Łukasz Szwarczyński, pomysłodawca i koordynator działań jaskiniowych. Przemek nie zawahał się jednak ani przez moment. – Kiedy przekroczyliśmy wąski otwór jaskini, poczuł wiat we włosach i powiedział: „Grzejemy na dół!” – relacjonuje Szwarczyński.
To właśnie dostanie się do jaskini i sprawne minięcie wąskiego otworu z wózkiem inwalidzkim było najtrudniejsze w całej operacji. Później Przemka czekał powietrzny zjazd przez środek głównej komory jaskini, aż na jej dno. – Gdy zawisnąłem na linie w ciemności, na moment zapomniałem, że mam wózek. To niesamowite uczucie. Na dole jest zupełnie inny świat, przepiękny – mówi Przemek Kowalik. – Ale najważniejszy jest przekaz: każdy z nas może wszystko, jeśli tylko nie zostaniemy sami. Wtedy marzenia się spełniają – dodaje.
Przedsięwzięcie zorganizowała kilkuosobowa grupa przyjaciół i znajomych Przemka. W akcję mocno zaangażowali się także strażacy z OSP Olsztyn.
POWER TEAM to 8-osobowa niezależna drużyna. Chcieliśmy pokazać, że wspólnymi siłami, bez sponsorów, można realizować marzenia. Siła ludzi, którzy chcą razem działać w myśl wspólnej idei nie ma sobie równych – podkreśla psycholog Joanna Skorupska-Górska, współorganizatorka wydarzenia.
Trzynaście lat temu, po poważnym wypadku samochodowym, w którym, wskutek przerwania rdzenia kręgowego, Przemek Kowalik został sparaliżowany od pasa w dół, napisał do prezydenta prośbę o zgodę na eutanazję. Nie otrzymał jej, za to dzięki pomocy wielu ludzi i własnej determinacji, zaczął walczyć o ciekawe życie. Na wózku przemierzył tysiące kilometrów po Polsce i Europie.
Jest wolontariuszem motywacyjnym w Hospicjum Palium w Poznaniu i fundraiserem w Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Chce pokazać innym, że wszystko, co osiągnął stało się możliwe dzięki przyjaznym ludziom, których spotkał na swojej drodze.
Barbara Suchy