Fotografia outdoorowa to dziedzina wymagająca od fotografa sprawnego wykorzystania kilku umiejętności. Podstawową jest oczywiście umiejętność fotografowania, bez tego nie zrobimy nigdzie dobrego zdjęcia. Nie trzeba być przy tym profesjonalistą – robić zdjęcia możemy na poziomie amatorskim, a samej sztuki nauczymy się uczęszczając na warsztaty fotograficzne, studiując podręczniki do fotografii, czy korzystając z popularnych internetowych samouczków i grup dyskusyjnych. Nie będę tutaj opisywał podstawowych zasad rządzących fotografią, skupię się na poradach związanych z wykonywaniem zdjęć w plenerze.
Logistyka i przygotowania
Źródło wiedzy jest bardzo istotne na początku naszej przygody z fotografią, później ważniejsza jest już sama praktyka, która w rezultacie buduje nasz warsztat fotograficzny. Warto czerpać inspirację oglądając zdjęcia innych fotografów outdoorowych, a przed wyjazdem w plener sprawdzić w internecie zdjęcia wykonane w tym samym miejscu (np. w wyszukiwarce zdjęć Google).
Kolejną ważną cechą fotografa outdoorowego jest umiejętność przebywania na łonie natury, czyli radzenia sobie w środowisku, które jest odmienne od świata miejskiego czy studia fotograficznego. Często wiąże się to z przebywaniem w plenerze dłużej niż jeden dzień, nieraz w miejscach odludnych, oddalonych od cywilizacji i poza zasięgiem konwencjonalnych środków transportu.
Niezbędna jest prawidłowa logistyka, czyli umiejętność zaplanowania wyjazdu jeszcze przed opuszczeniem domu, przewidzenie sytuacji awaryjnych i przygotowanie się na ewentualne zdarzenia losowe, które mogą pojawić się podczas pracy. Fotograf outdoorowy musi często wykazać się umiejętnościami survivalowymi, dzięki którym będzie mógł się dostać na miejsce zdjęć, przeżyć dzień lub więcej i wrócić z pleneru cało, bez strat w sprzęcie i z materiałem zdjęciowym nadającym się do publikacji.
Jeśli jest on częścią większej grupy (np. fotografuje sportowców, pomagają mu przewodnicy górscy, dysponuje pomocą asystentów, szerpów, itp.), to część codziennych obowiązków (związanych z życiem obozowym lub np. rozstawieniem sprzętu fotograficznego) może przekazać innym ludziom. Gorzej, gdy fotograf nie dysponuje budżetem zdjęciowym lub działa samotnie. Wówczas taka osoba musi poradzić sobie sama w każdych warunkach, dźwigać i rozstawiać sprzęt fotograficzny, a do tego pod koniec zdjęć rozbić obóz i przygotować posiłek. Jednym słowem fotograf-orkiestra :)
Decydując się na zdjęcia w plenerze należy odpowiednio dobrać sprzęt fotograficzny. Jeśli wybierasz się fotografować w konkretnym celu, zaplanuj wyprawę jeszcze przed wyjściem z domu – ważny jest dobór odpowiedniego sprzętu, często nasze początkowe potrzeby weryfikowane są boleśnie przez życie i nasz kręgosłup – każdy zaoszczędzony gram w plecaku jest na wagę złota. Spakuj swój sprzęt kempingowy, ubrania, buty, żywność, elektronikę, namiot, sprzęt biwakowy, apteczkę, mapy. Dołóż do tego aparat fotograficzny i osprzęt. Spróbuj założyć i zważyć plecak. Teraz wypakuj najmniej potrzebne rzeczy i spakuj się od nowa. Po kilku iteracjach będziesz gotowy na wyjazd. Jeśli wybierasz się w plener w większej grupie, to zawsze możesz zdeponować część bagażu w cudzym plecaku :)
Fotografia outdoorowa jest dyscypliną wymagającą dużo od fotografa i jego sprzętu. Zazwyczaj zdjęcia trzeba zrobić „tu i teraz”, ponowny powrót w to samo miejsce może wiązać się z dużymi kosztami i skomplikowaną logistyką. Nie zawsze da się zrobić dobre zdjęcie – dużo zależy od pogody.
Jeśli jedziemy na krótko, sprawdźmy prognozy pogody dla danego miejsca. Fotografując przełomowe wydarzenia (np. pierwsze wejście na dany szczyt) nie ma czasu na pozowane zdjęcia z akcji górskiej, możemy co najwyżej być reporterem i to szybkim. Nasi „modele” nie zaczekają na nas, nie zapozują ponownie do zdjęcia. Taki fotograf musi improwizować i być przygotowany na każdą sytuację (np. mieć zapasowe baterie przy sobie) i skupić się na obiekcie zdjęć, a nie na sprzęcie.
Umawiając się na pozowaną sesję jest łatwiej – nasi modele będą bardziej wyrozumiali i chętni do współpracy. Niezależnie od charakteru sesji zdjęcia muszą być uniwersalne – oprócz zdjęć akcji zróbmy portrety ludzi, krajobrazy, panoramy, detale. Im więcej różnorodnego materiału przywieziemy z wyjazdu, tym lepiej.
Bez sprawnego sprzętu fotograficznego nic nie zrobimy – musimy dbać o aparat, obiektywy i akcesoria. Wrogiem sprzętu jest wilgoć, woda, sól morska, kurz i piasek. Profesjonalne aparaty są uszczelnione, amatorskie trzeba szczególnie chronić przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Wymiana obiektywu w deszczu lub kurzawie to nie najlepszy pomysł.
Fotografując w niskich temperaturach wstrzymajcie oddech naciskając spust migawki – zamarzająca para wodna może osiąść na wizjerze, szkle obiektywu lub dostać się do środka nieuszczelnionego aparatu.
Złota godzina
Fotografowie outdoorowi pracują 24 godziny na dobę – najlepsze zdjęcia krajobrazu wychodzą podczas tzw. złotej godziny, czyli czasu w okolicach wschodu i zachodu słońca. Wstajemy zatem bladym świtem fotografując krajobraz, potem pracujemy przez cały dzień dokumentując np. życie obozowe, robimy zdjęcia o zachodzie słońca, a potem warto zarwać nockę dla dobrych zdjęć nocnych lub timelapse.
Wspomniana wcześniej złota godzina jest terminem umownym: w strefie równikowej czasu mamy mniej, około kilku minut zanim zapadną „egipskie ciemności”; w Polsce to ok. 2 godziny – pół godziny przed wschodem słońca, pół godziny po wzejściu tarczy słonecznej, podobnie z zachodem słońca. W czasie złotej godziny mamy najlepsze, łagodne i zrównoważone światło. Jeśli niebo jest częściowo zachmurzone, zwróćmy uwagę na chmury podświetlone przez nisko położone słońce.
Wykorzystajmy złotą godzinę nie tylko do krajobrazów, ale też do zdjęć portretowych. Światło zastane nie będzie tworzyło głębokich cieni na twarzy (pod oczami i nosem).
Niestety trzeba będzie posłużyć się statywem, aby uniknąć poruszonego zdjęcia (zwiększanie liczby przewodniej ISO wpłynie nam negatywnie na jakość zdjęcia – wzrośnie jego ziarnistość i liczba szumów, mocne przymknięcie przysłony zagwarantuje nam dużą głębię ostrości pożądaną w zdjęciach krajobrazowych, ale wydłuży czas naświetlania).
Kompakt czy lustrzanka?
Fotografią zajmuję się amatorsko od kilkunastu lat. Zaczynałem od fotografii tradycyjnej, która nauczyła mnie przede wszystkim zaplanowania ujęć jeszcze przed wciśnięciem spustu migawki, a spowodowane to było głównie przez pragmatyzm: zakup i wywołanie rolki filmu fotograficznego i wydruk 36 zdjęć nie jest tanie – po co zatem wydawać pieniądze na zdjęcia, które powinny wylądować w koszu?
Posiadając lustrzankę analogową (moim ostatnim aparatem była reporterska Minolta Dynax 9 z gripem, do dzisiaj pamiętam dźwięk jej migawki robiącej 5,5 zdjęć w sekundę) zainwestowałem w osprzęt, który pozwolił mi na eksperymentowanie z obrazem – jasne obiektywy, filtry Cokin, lampy błyskowe, itp.
Wraz z nadejściem fotografii cyfrowej zainwestowałem w nową technologię pozostając przy Minolcie (model Dynax 7D), która później została wykupiona przez Sony.
Dzisiaj fotografuję aparatem Sony A77 korzystając z moich starych akcesoriów Minolty, dzięki temu nie muszę od nowa inwestować w sprzęt. Nie będę wypowiadał się o wyższości np. Canona czy Nikona nad Sony, przed zmianą aparatu skutecznie odstrasza mnie koszt zakupu dodatkowych akcesoriów, dlatego korzystam nadal z mojej lustrzanki znając jej ograniczenia i starając się je obejść. Myślę, że większość czytelników stoi przed podobnym problemem, nie każdy dysponuje budżetem kilkunastu tysięcy złotych na zakup wymarzonego sprzętu, a kreatywność często rodzi się w wyniku braku sprzętu, a nie jego nadmiaru.
Wspinam się od 8 lat, zawsze starałem się zabierać aparat fotograficzny ze sobą na wspinaczkę. Nie ważne czy była to wspinaczka halowa, skałkowa, czy wyjazd w Tatry latem lub zimą. Aparat fotograficzny towarzyszył mi także podczas wspinaczki lodowej w Austrii, czy wejścia na Mt. Cervino (w tym ostatnim wyjściu aparat nie dotarł do szczytu, ponieważ wcześniej spadł kilkadziesiąt metrów lodowo-skalną rynną podczas mojego upadku, odzyskałem go dopiero zjeżdżając na linie w drodze zejściowej). Podczas wspinaczki testowałem różne aparaty (od dużych lustrzanek z zestawem obiektywów i gripem (Sony A77), przez lustrzanki małe (Sony A55), po aparaty kompaktowe zwane potocznie „małpkami”).
Kiedyś byłem zwolennikiem minimalizacji sprzętu fotograficznego podczas wspinania (stąd moje zainteresowanie małymi kompaktami), od kilku lat wolę jednak dźwigać więcej sprzętu ze sobą.
Wspinacz w obiektywie
Prawda jest taka, że nie da się zrobić dobrego materiału fotograficznego samemu się wspinając. Fotograf powinien się skupić na robieniu zdjęć, a wspinacz – obiekt jego zdjęć – na wspinaniu.
Jeśli prowadzisz wyczerpującą fizycznie drogę, a przy okazji robisz zdjęcia partnerowi ściągając go do swojego stanowiska, to wyjdzie z tego przeciętny materiał – zdjęcia wspinacza na wędce w przepięknej scenerii skalnej czy górskiej. Dobra pamiątka ze wspinaczki, za to słaby materiał sportowy. Jeszcze gorzej, jeśli asekurujesz partnera jedną ręką, a drugą próbujesz zrobić zdjęcie – to już jest niebezpieczne, zwłaszcza jeśli każesz prowadzącemu pozować do zdjęcia w trudnościach. Marny efekt kosztem bezpieczeństwa zespołu – na zdjęciu mamy wspinacza od tyłu.
Idealna sytuacja to zespół trójkowy, w którym fotograf jest „wolnym elektronem” – przygotował sobie wcześniej linę poręczową, potrafi samodzielnie poruszać się wspinaczkowo i zna techniki dostępu linowego (zjazdy i podchodzenie na linie), ustawił sobie wcześniej w ścianie sprzęt fotograficzny (np. lampy błyskowe wyzwalane zdalnie czy blendy).
Nie stanowi zagrożenia dla zespołu (np. nie zrzuca kamieni na swoich modeli), a wspinacze są wyrozumiali na jego prośby o powtórzenie danego ruchu (czyli nie jest to przejście on-sight drogi wspinaczkowej, ale sesja fotograficzna, w której trzeba często pozować).
Takie zdjęcia nie mają za wiele wspólnego ze wspinaczką sportową (to głównie wiszenie na bloku i wykonywanie poszczególnych ruchów wspinaczkowych), ale efektem są często spektakularne zdjęcia.
Przemek Bucharowski
Zdjęcia: Przemek Bucharowski, Agata Włodarczyk, Maniek
***
Comments 2