Pokonywanie wodospadów, skoki do wody i zjazdy naturalnymi rynnami skalnymi – wszystko to brzmi jak dobra zabawa w aqua parku. Z tym, że w ciszy i odosobnieniu, z dala od ludzi, za to w otoczeniu przyrody w najczystszym tego słowa znaczeniu. Oto kwintesencja canyoningu, jednej z aktywności, której – jak mawiają – trzeba doświadczyć podczas wizyty na Maderze. Sprawdziłyśmy – potwierdzamy.
***
Aby poznać i zrozumieć nowe miejsca, lubię rozmawiać z lokalsami. Bo kto lepiej zna kraj niż Ci, którzy w nim żyją? Podczas kilkudniowego pobytu na Maderze poznawałyśmy wyspę idąc tropem poleceń ludzi spotkanych na naszej drodze. Z czego słynie Madera, jakich aktywności musimy spróbować, będąc na miejscu? W odpowiedzi na to pytanie, moi rozmówcy wymieniali najróżniejsze sporty, wśród których canyoning pojawiał się niemal za każdym razem. Skoro tak, nie pozostało nam nic innego, jak ruszyć na eksplorację jednego z maderskich kanionów.
Canyoning to aktywność, podczas której musimy być przygotowani na wszystko: od skoków do wody, przez ślizgi, trawersy po mokrej skale, pływanie i nurkowanie w lodowatej wodzie, po zaawansowane techniki linowe. Nawet najłatwiejsze kaniony dostarczają dużej dawki emocji, ale też wyjątkowych doznań zmysłowych. W końcu wszystko sprowadza się do bezpośredniego obcowania ze skałą, wodą i zielenią.
Jeśli canyoning, to na Maderze
Madera jest jednym z najważniejszych europejskich kierunków dla miłośników canyoningu. Aż dziwne, że rozwój tego sportu na wyspie rozpoczął się zaledwie 34 lata temu. Szczególnie, że nie można wyobrazić sobie bardziej sprzyjającego ku temu ukształtowania terenu. Madera to jeden z najwyższych na świecie wulkanów, a jej powstanie jest efektem serii erupcji. Skały, które wypluł podwodny krater, ukształtowały imponującą rzeźbę terenu z licznymi graniami, klifami i kanionami. Obecnie szacuje się, że na wyspie jest ponad 150 zbadanych kanionów, ale też wiele takich, które wciąż czekają na pierwszych eksploratorów.
Madera to wyspa wiecznej wiosny – nazywamy ją tak z uwagi na wyjątkowo dogodny klimat. Temperatury wahają się tu od około 19 stopni C zimą, do 27 stopni C latem. Dzięki temu eksplorację maderskich kanionów można uprawiać cały rok. W sezonie najbardziej kuszące wydają się kaniony po północnej stronie wyspy, gdzie nurt wody jest silniejszy. Z kolei zimą warto eksplorować kaniony południowe, które nie są aż tak strome, a płynąca przez nie woda ma spokojniejszy nurt.
To, co najbardziej pociąga w tutejszych kanionach, to ich tropikalny charakter. Zanurzając się w dzikie ostępy można mieć wrażenie zupełnej izolacji. Dodajmy do tego bujną i soczystą do granic możliwości zieleń, która otula skały, a także liczne wodospady wyrastające na naszej drodze – w takiej scenerii z łatwością można uwierzyć, że czas stanął w miejscu miliony lat temu. Jesteśmy tylko my i dziewiczy świat, nietknięty ludzką wolą i ręką.
Ribeira das Cales
Na miejscu miałyśmy okazję doświadczyć kanioningu w towarzystwie instruktorów ze szkoły Adventure Kingdom. Jednym z nich był Filipe, pionier wśród maderskich kanionierów, który od 12 lat zajmuje się też prowadzeniem grup entuzjastów przygód. Udaliśmy się wspólnie na eksplorację Ribeira das Cales, czyli jednego z najłatwiejszych kanionów na całej wyspie. Jako miłośniczki adrenaliny ze sportowym zacięciem przez chwilę zastanawiałyśmy się, czy aby najłatwiejszy kanion nie będzie nudny. Na szczęście błyskawicznie przekonałyśmy się, że brak emocji nam nie grozi.
Ribeira das Cales znajduje się po południowej stronie wyspy, zaledwie 40 minut jazdy z centrum Funchal. Cały szlak ma 850 m, a deniwelacja to zaledwie 120 m, jednak na pokonanie kanionu trzeba liczyć około 2 godzin. Już sam dojazd do startu kanionu był świetną wycieczką – RDC mieści się w Funchal Ecological Park, blisko Pico do Areeiro, jednego z najwyższych szczytów Madery. Jednak prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy robimy pierwsze kroki w głąb kanionu. Kolejne dwie godziny mijają w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości – nasze ciała niemal intuicyjnie przedzierają się przez wąskie przesmyki, pokonują kolejne skalne rynny i skaczą z wysoka w nieznaną głębię wody. Łącznie na naszej drodze było 5 zjazdów na linie, z których najdłuższy miał 12 metrów wysokości. Well done!
Stopnie trudności kanionów
Kiedy przygoda dobiegła końca, zupełnie przemoczone, ale naelektryzowane pozytywną energią, dotarłyśmy do niewielkiej knajpki, przy której czekał na nas bus. W końcu przyszła pora na odpoczynek i rozmowę. Filipe opowiedział nam o charakterze kanioningu na wyspie. Każdy z tutejszych szlaków wymaga użycia liny, bo z uwagi na często występujące wodospady, zawsze czekają nas zjazdy. Oprócz liny każdy członek zespołu ma na sobie kask i uprząż, a także podwójną lonżę z HMS-ami i ósemkę.
Na wyspie stosuje się francuską skalę trudności kanionów. Każdy kanion określają 3 parametry: trudność pionowa/linowa (V), trudność wodna (A) i możliwość ewakuacji. Parametry V i A wyznaczają cyfry arabskie w skali 1-7. Parametr możliwości ewakuacji określa się cyfrą rzymską w skali I-VI. Przykładowo nasz najłatwiejszy kanion na wyspie wyceniany jest jako V1.A1.I. Oznacza to, że w zasadzie nie ma w nim żadnych trudności pionowych ani wodnych i istnieje dużo miejsc ewentualnego „wycofu”. Kto by pomyślał?
Wybór kanionu
Oprócz Ribeira das Cales, na początek przygody z kanioningiem poleca się Ribeiro Frio znajdujący się w północnej części wyspy. Szlak jest dłuższy, bo mierzy 1,5 km, a czas przejścia to około 2h30min. Najciekawszym punktem Ribeiro Frio jest 50-metrowy zjazd, który dla wielu może być sporym przeżyciem. Oprócz tego w czasie przeprawy czekają nas serie skoków do krystalicznie czystej wody, a także niezapomniany pejzaż w postaci czarujących zielonych wzgórz.
Szukając opcji po zachodniej stronie wyspy, pomyślmy o Ribeira do Lajeado. Jest to znacznie dłuższa wycieczka – blisko 2-kilometrowy szlak zajmie nam ponad 4h. Szlak zaczyna się przy Lagoa Dona Beja, czyli niewielkim jeziorku z charakterystycznym wodospadem, które stanowi punkt końcowy Levada do Alecrim. W tym kanionie również czekają nas imponującej długości zjazdy – 80 i 120 metrów gwarantuje zastrzyk adrenaliny.
Jeśli nie jest to nasze pierwsze zetknięcie z kanioningiem, możemy wybrać się na Ribeiro Bonito, czyli jedną z nieco trudniejszych opcji. Kanion znajduje się na północy wyspy, w obrębie endemicznych lasów Laurissilva. Silny nurt wody i 50-metrowy wodospad wymaga doświadczenia. Równie ciekawą i wymagającą propozycją będzie Ribeira Funda leżący na północnym zachodzie. Jest to krótszy kanion, mierzący zaledwie 600 m. Mimo tego niezapomniany krajobraz, a także meta szlaku znajdująca się nad samym morzem, stanowią dużą wartość wycieczki.
Kanioning sam w sobie jest świetnym doświadczeniem i sposobem na bycie w świecie. W przypadku kanioningu na Maderze radość płynąca z przedzierania się przez dzikie ostępy wzrasta kilkukrotnie. Poczucie odosobnienia oraz pejzaże nie z tej ziemi potęgują skalę doznań. I chociaż nie jesteśmy lokalsami, zaufajcie nam: nie opuszczajcie wyspy bez wizyty w jednym z maderskich kanionów. Sprawdziłyśmy – potwierdzamy.
Wiola Imiolczyk