Właśnie trwa wielka akcja ratunkowa po tybetańskiej stronie najwyższej góry świata.
***
W niskiej bazie po wschodniej stronie Mount Everestu w odległej dolinie Karma w Tybecie, na na wysokości około 4900 metrów, intensywna burza śnieżna uwięziła prawie 1000 turystów. Burza, która rozpoczęła się w piątek wieczorem i nasilała w sobotę, przyniosła gwałtowny spadek temperatur i obfite opady śniegu, grzmoty. To nietypowe warunki jak na wczesny październik.
Zamieć zasypała obozy w bazie, łamiąc i zawalając cześć namiotów – spadło ponad metr śniegu. Zablokowane zostały drogi dojazdowe. W tych warunkach nagle wzrosło ryzyko hipotermii i odmrożeń, nie przygotowanych na taką sytuację i zaskoczonych turystów.
Do niskiej bazy pod Everestem po stronie tybetańskiej (chińskiej) da się dotrzeć samochodem terenowym. To popularny cel turystyczny. Droga jest utwardzona i prowadzi z Lhasy przez Gyantse i Shigatse do Rongbuk. W tym roku infrastruktura została ulepszona, co ułatwia dojazd. W miniony weekend osób w bazie było jeszcze więcej, ze względu na trwający obecnie w Chinach Złoty Tydzień. To połączenie Święta Narodowego z Świętem Środka Jesieni to łącznie osiem dni urlopu – jeden z ważniejszych okresów świątecznych w kraju, chętnie wykorzystywany do podróży. Co roku wiele osób odwiedza w tym czasie Everest.
Trwa zakrojona na szeroką skalę operacja ratunkowa. Mieszkańcy doliny wraz ze służbami technicznymi i ratowniczymi odkopują zasypane namioty oraz oczyszczają drogi i ścieżki. Do pomocy w wyższych partiach zmobilizowano helikoptery i skutery śnieżne. 5 października udało się bezpiecznie ewakuować około 350 osób. Nie odnotowano żadnych ofiar śmiertelnych, chociaż kilku turystów otrzymuje leczenie z powodu hipotermii i odmrożeń.
Red.











