Trwa jedna z najtrudniejszych akcji ratowniczych w historii TOPRu (więcej szczegółów). Pomimo wspólnych wysiłków specjalistów biorących udział w poszukiwaniach nadal nie udało się odnaleźć zaginionych grotołazów.
W ciągu ostatniej doby ratownicy biorący udział w poszukiwaniach w Jaskini Wielkiej Śnieżnej poczynili spore postępy. Udało się przeprowadzić kolejne odstrzały, poszerzyć korytarz i pokonać kolejne metry nieznanego do tej pory terenu.
Ratownicy natrafili na sprzęt pozostawiony przez zaginionych, jak podawał Polsat News, były to uprzęże, żywność i uszkodzona wiertarka. Przypuszcza się, że grotołazi porzucili ekwipunek, aby przedostać się przez wyjątkowo ciasny odcinek korytarza.
Dzisiaj po południu pogoda uległa pogorszeniu, co uniemożliwia transport sprzętu i ratowników pod wejście do jaskini. Prace są przez to spowolnione, lecz trwają. Pirotechnicy wspomagani przez ratowników odsłonili 3-metrową studzienkę, z której odchodzi korytarz boczny – teren, w którym działają, jest dziewiczy. Poszkodowani mogą być blisko, lecz nie ma co do tego pewności. Jan Krzysztof, naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego komentuje:
Jeżeli informacje o tym, że mężczyźni nie byli przygotowani do biwaku się potwierdzą (…) to ryzyko głębokiej hipotermii i śmierci jest wysokie.
Michał Gurgul
źródło: PAP, sktj.pl, Portal Tatrzański