Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia ratowników. Minionej nocy odnaleziono ciało jednego z grotołazów. Drugiego grotołaza nie udało się dostrzec, jednak członkowie ekipy ratunkowej nie mają już wątpliwości – obaj eksploratorzy Jaskini Wielkiej Śnieżnej nie żyją.
Szóstego dnia poszukiwań ratownicy dostrzegli ciało jednego z grotołazów. Teren w jakim działają jest nadal bardzo trudny, a możliwość przemieszczania się mocno ograniczona, dlatego nie udało się dotrzeć do ciała mężczyzny. Dzisiaj rano Jan Krzysztof, naczelnik TOPR tłumaczył:
Stwierdziliśmy zgon jednego z poszukiwanych grotołazów. Nie udało nam się bezpośrednio do niego dotrzeć, jednak mamy jednoznaczne wskazanie, że ta osoba nie żyje – ciało widzieliśmy z niewielkiej odległości i w bardzo dobrym świetle. Okoliczności i ułożenie ciała nie budzą żadnych wątpliwości.
Jan Krzysztof przypuszcza, że tuż obok znajduje się ciało drugiego poszkodowanego. Póki co nie udało się go zobaczyć, ale naczelnik nie ma już wątpliwości – w takich warunkach nie dało się przeżyć. Ratownicy mówią o dwóch możliwych przyczynach śmierci – hipotermii lub utonięciu:
Są wskazania, że w tym miejscu nastąpił przybór wody, który najpierw odciął grotołazom możliwość ucieczki, a potem zalał korytarz. Być może utopili się już podczas pierwszej doby lub dwóch dób, ale to tylko przypuszczenia.
Pirotechnicy nadal będą poszerzać korytarze w celu wydobycia ciał grotołazów. Może to potrwać jeszcze wiele dni. Jan Krzysztof:
Teraz przechodzimy do akcji wydobycia ciał. Nie jest to już sprawa pilna, zdecydowanie na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo ratowników. Dziś będziemy przygotowywać pewien plan, ale już bez pośpiechu. Dotarcie i wydobycie będzie rozłożone w czasie. Z informacji naszych kolegów, którzy są teraz pod ziemią wynika, że powinniśmy te ciała wydobyć, ale to będą dni, tygodnie. W tej chwili wycofujemy ostatnią grupę, po kilku godzinach powinni być na powierzchni. Utrzymujemy bazę przed jaskinią, ale na pewno dziś nikt do jaskini nie wejdzie. Będziemy się zastanawiać, jak szybko wysłać tam kolejną grupę, głównie pirotechników.
Michał Gurgul
źródło: TVN24