W dniu 9 stycznia Agnieszka Tyszkiewicz i Marcin Wernik z UKA Warszawa stanęli jako pierwsi Polacy na szczycie Aguja Standhardt po pokonaniu OS drogi Festerville (ok. 700 metrów, 6c, 90 stopni). Trzy dni wcześniej 6 stycznia ten sam zespół przeszedł drogę Chiaro di luna na Saint Exupery (750 metrów, 6b+), wszystkie wyciągi OS (jeden lot w zapychu). Obydwie drogi określane są przez patagońskiego guru Rolando Garibottiego jako najpiękniejsze skalne wspinanie w rejonie.
***
Po trzech nieudanych, z powodów pogody, próbach na drodze Exocet na Cerro Standhardt wystartowaliśmy 5 stycznia z Chalten z zamiarem pozostania kilku dni w bazie wysuniętej Niponino. Prognozy pokazywały duże ładne okno pogodowe, ale znając Patagonię nie byliśmy tego pewni. Tu wszystko może się zmienić diametralnie, czego doświadczyliśmy dotkliwie w poprzednich podejściach do Standhardta.
Na pierwszy cel postawiliśmy drogę Chiaro di luna, określaną w przewodniku jako trzygwiazdkowa. Wyruszyliśmy z namiotu o 2 w nocy, trochę za wcześnie i po przeczekaniu na podejściu do wschodu słońca podeszliśmy pod ścianę i przed godziną 8 zaczęliśmy wspinanie w pierwszych kluczowych wyciągach. Crux drogi to przepiękne gładkie i lite zacięcie wyceniane na 6b+, które pokonaliśmy dość szybko.
W środku ściany spowolniło nas strome pole śnieżne, które musieliśmy pokonać tylko w rakach bez czekanów po dość twardym śniegolodzie.
W drugiej części drogi mieliśmy zapych, z powodu niewłaściwego odczytania topo, zakończony dość długim lotem. Ale zaraz po tym odnaleźliśmy właściwą drogę. Na szczycie stanęliśmy około godziny 8.30 wieczorem, a zjazdy i zejście zajęły nam całą noc.
Następne dwa dni spędziliśmy restując, po czym wystartowaliśmy w kierunku Cerro Standhardt z zamiarem przejścia drogi Festerville. Już od rana okazało się, że pogoda nie jest najlepsza, wiał dość silny wiatr, ale postanowiliśmy kontynuować i rozpocząć wspinanie.
Kluczowe wyciągi okazały się mokre z częściowo zalodzonymi rysami, do tego wspinaliśmy się z ciężkimi plecakami co dość mocno nas spowolniło. W środku ściany wiatr zmógł się przywiewając chmury, z których rozpoczął się opad śniegu i deszczu.
Na całej drodze nie ma nawet jednego stałego przelotu lub stanowiska co znacznie utrudniłoby potencjalny wycof, dlatego też mimo złych warunków kontynuowaliśmy wspinanie.
Grań szczytową osiągnęliśmy o zmierzchu i po pokonaniu szczytowego grzyba tuż przed północą stanęliśmy na szczycie. Zjazdy i zejście zajęły nam znów całą noc i po przespaniu się kilku godzin wróciliśmy do El Chalten.
Zaliczamy sobie OS na obydwu drogach :) Na Chiaro di luna mieliśmy zapych i lot, ale wszystkie właściwe wyciągi pokonaliśmy czysto. Na Festerville Marcin miał próbę z Jurkiem Stefańskim w 2007, ale wycofaliśmy się po pierwszym wyciągu wspólnym z Otra Vez wycenianym na V+.
Nasz wyjazd nie odbyłby się bez pomocy Polskiego Związku Alpinizmu, Fundacji Kukuczki oraz firmy Wayman. Wsparły nas także North Face oraz Polar. Dziękujemy!
Agnieszka Tyszkiewicz
Marcin Wernik