Jubileuszowy, dwudziesty, Festiwal Górski był przede wszystkim festiwalem spotkań i emocji. Pojawiło się jak zwykle niemalże całe górskie środowisko, zarówno stali bywalcy jak i ci, którzy w Lądku bywali przed laty. Nie brakowało też tych, którzy zjawili się tu po raz pierwszy, ale już obiecali, że będą wracać – jak Danuta Piotrowska, która wspomnieniem o Tadeuszu Piotrowskim rozpoczęła piątkowe spotkanie o Trollweggen. Spotkanie wyjątkowe – bo nie dość, że na scenie pojawili się przedstawiciele eksploratorów z lat 70. – Ryszard Kowalewski i Wojciech Jedliński, nie dość że był na niej Marcin Tomaszewski – autor nowej drogi – to spotkanie prowadził Kuba Radziejowski – znawca tematu i wybitny wspinacz.
Emocji nie brakowało też na piątkowym wieczorze nepalskim – podczas którego najpierw Edyta Stępczak , Anna Czerwińska, Maciej Pastwa i Sławomir Matczak opowiadali o swoich sposobach na pomoc temu krajowi – a później trzech tenorów – Tomasz Banasiewicz, Wojciech Heliński i Bartek Małek brawurowo poprowadzili licytację wspinaczkowych artefaktów na rzecz Nepalu (wśród nich – m.in. sprzęt wspinaczkowy Dziędzielewicza). Wieczór zakończyła impreza „Przegląd 20 lat – 20 lat Przeglądu” – wspomnieniom rzewnym, osobistym i muzycznym nie było końca. A w zasadzie był – o czwartej nad ranem.
Sobota była dniem marzeń o kwadrolokacji. Momentami osiem ścieżek programowych nie dawało żadnych szans na zobaczenie wszystkiego. To co jednak według niektórych jest wadą – jest jednocześnie lądkowym pomysłem na dogodzenie wielu gustom.
Można więc było oglądać jeden z 32 filmów konkursowych, spotkać się z Wojciechem Jagielskim, który w rozmowie z Aliną Markiewicz opowiadał o tym „jak się nie dać” mediom, wirtualnie przebiec dookoła MontBlanc z Piotrem Hercogiem, poznać kulisy tworzenia filmu „Jurek”, o których mówił reżyser – Paweł Wysoczański, dowiedzieć się jak Alex Txikon ma zamiar zdobyć Nanga Parbat zimą już w najbliższym sezonie. Spotkanie wieczoru z Krzysztofem Wielickim poprowadziła Jagoda Mytych, która jako szefowa konkursu książkowego przygotowała również galę przyznania tytułu Książki Górskiej Roku. Nagrodę przyznano albumowi „Mój Pionowy Świat” Jerzego Kukuczki, a czytelnicy NPM zagłosowali na książkę „Wataha w podróży. Himalaje na czterech łapach” Agaty Włodarczyk i Przemka Bucharowskiego. Konkurs jak co roku wzbudził mnóstwo emocji. Emocji, których nie mogli powstrzymać zarówno widzowie w pierwszych rzędach krzeseł, którym oprócz autora jednej z nagrodzonych książek zdawał się też przeszkadzać nadmiar spożytego wcześniej alkoholu, jak i nawet wydawałoby się stateczny wydawca oraz aspirująca do roli opiniotwórczej dziennikarka, którzy to nazajutrz zaczęli zgłaszać dyrektorowi festiwalu Maciejowi Sokołowskiemu swoje uwagi najpierw co do samego werdyktu, potem doboru jury, wreszcie do osoby dyrektora konkursu, by na końcu zapowiedzieć krytyczną relację z festiwalu.
W sobotę można też było pobiec w HiMountain HiRun, wystartować w zawodach Regatta RuszSię!, skoczyć na bungee, wspinać się na ilość i jakość w Przeglądowym Big Wall Climbing (w tegorocznej, drugiej z kolei edycji wzięła udział rekordowa liczba 17 zespołów). Wreszcie można było przypatrywać się I Międzynarodowym Zawodom Drwali, w których za człon „międzynarodowe” odpowiadał wspomniany już himalaista baskijski Alex Txikon.
Niedziela rozpoczęła się parę minut po północy od tortu w kształcie Mount Everestu z dwudziestoma świeczkami. Chata Góralska w Geovicie pękała w szwach, a pierwszego cięcia dokonał nie kto inny jak Krzysztof Wielicki. Obok było co najmniej dziesięciu innych zdobywców najwyższej góry świata. A potem… potem ostatni wracający z imprezy integracyjnej byli widziani około godziny 9:00 w okolicach Kinoteatru.
Niedzielne prelekcje zdominowali wspinacze brytyjscy – Pete Whittaker (jeden ze słynnych WideBoyzów) i Leo Houlding.
Jeden i drugi dzień wcześniej wspinał się z Adamem Pustelnikiem na Szczelińcu Wielkim, Pete zrobił nawet słynną drogę Jan Sebastian Dach.
W niedzielę też odbyło się zakończone owacją na stojąco spotkanie z Ryszardem Szafirskim, który opowiadał o wyprawie z 1969 roku oraz ważne spotkanie na temat szarego i czarnego przewodnictwa wysokogórskiego. Spotkanie z Maćkiem Ciesielskim (legalny przewodnik IVBV) prowadził Wojciech Grzesiok (niegdysiejszy szary przewodnik). Tenże sam Wojciech Grzesiok dzień wcześniej z Andrzejem Życzkowskim i Januszem Gołębiem opowiadali o tegorocznym przejściu Drogi Cassina na Denali.
Festiwal zakończyła gala rozdania nagród filmowych. Grand Prix – nagroda im. Artura Hajzera powędrowała do twórców filmu Metanoia. Faworyt – film „Jurek” zdobył nagrodę za najlepszy Film Polski (ufundowaną przez Annę Milewską) oraz Nagrodę Publiczności (ufundowaną przez Agencję Wyprawową Adventure24). Nagroda ufundowana przez sklep 8a.pl powędrowała do twórców „Dzięki wszystkim, jesteście Wielcy” – o zjeździe Olka Ostrowskiego z Cho Oyu. Była to też chwila na uczczenie Go chwilą ciszy. Wyjątkową inicjatywę przejawili też lądeccy przedsiębiorcy – widząc jak trudno namówić branżę outdoorową do sponsorowania nagród – skrzyknęli się i ufundowali aż dwie nagrody – za Najlepszy film o sportach ekstremalnych oraz Najlepszy film o ludziach gór. Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów ufundowało Nagrodę dla najlepszego filmu o sportach zimowych – „Frozen Titans”
Nie sposób wymienić wszystkich gości i wszystkiego, co się w Lądku wydarzyło.
Nie wspomnieliśmy przecież o czwartkowym spotkaniu z Bobem Schelfhoutem Aubertijnem na temat historii wspinania na K2, o Maćku Pawlikowskim, który opowiadał o zimowym wejściu na Cho Oyu w 1985 roku, o ducie Jacek Matuszek & Łukasz Dudek, którzy dzięki firmie Salewa realizują swój projekt Alpine Tour i wielu innych nie mniej ciekawych wydarzeniach.
Festiwal to również, a może przede wszystkim miejsce spotkań nieformalnych, przypadkowych i niespodziewanych. To tradycyjne miejsce, gdzie powstają pomysły na kolejne wyjazdy i dobierają się składy wypraw wyjątkowych. Czas pokaże, czy tegoroczne poniedziałkowe śniadanie w Geovicie zaowocuje najciekawszym składem zimowej wyprawy. Dowiemy się tego na 21. Festiwalu Górskim im. Andrzeja Zawady w Lądku Zdroju.
Maciej Sokołowski