Każdy, kto choć raz wyznaczył sobie jakiś sportowy cel wie, że droga do jego osiągnięcia nie jest usłana różami. Nie ma w niej skrótów, ułatwień czy półśrodków. Jest za to ból, zmęczenie i zmaganie z ograniczeniami własnego ciała. Na mecie sukces smakuje jednak wyśmienicie, jest najlepszą nagrodą za wszelki trud i poświęcenie. Warto więc co sezon stawiać sobie coraz ambitniejsze cele i walczyć o ich realizację. Na początek dobrze jednak pomyśleć od czego zacząć zanim wybiegniemy na pierwszy trening.
Legendarny holenderski napastnik, Johan Cruyff, powiedział kiedyś, że lepiej jest mądrze stać niż głupio biegać. Choć słowa te odnosiły się do piłki nożnej, nie od dziś wiadomo, że nie wystarczy po prostu przebierać nogami, by dobrze i szybko biegać. Trzeba pracować nad techniką, siłą czy wytrzymałością, ale nie można zapominać też o odnowie biologicznej, rozciąganiu, ćwiczeniach ogólnorozwojowych, czy wreszcie – odpoczynku i odpowiedniej diecie. Jak więc złożyć tę misterną układankę w plan treningowy, który da nam sukces?
Niezależnie od tego, czy planujesz przebiec swoją pierwszą „dychę”, zejść poniżej konkretnego czasu na maratonie czy rywalizować z czołówką w biegach górskich, schemat działania powinien być zawsze ten sam: wyznacz ambitne, ale osiągalne cele; ułóż plan, a potem realizuj go i modyfikuj na bieżąco, obserwując swój organizm by uniknąć kontuzji czy przetrenowania lub…by dać z siebie jeszcze więcej. Choć na pozór brzmi to dość banalnie, w tym zdaniu kryją się lata pracy i zdobywania doświadczenia w zakresie treningu i rozwoju sportowego.
Mało który zawodnik dysponuje niezbędnymi zasobami wiedzy, co wcale nie sprzyja realizacji zamierzeń. Już samo ich wybranie jest nie lada wyzwaniem. Nie chodzi o to, by w czasie przebieżki w poprzek parku zadeklarować koledze: „Stasiu, za rok w Warszawie pobiegnę poniżej trzech godzin!” Najpierw należy określić aktualny poziom wytrenowania organizmu, by po kilku tygodniach (tak – tygodniach!) testów móc stwierdzić, gdzie ten sam organizm może zajść (a w zasadzie dobiec) w ciągu kolejnego kilkumiesięcznego cyklu treningowego. Dopiero wówczas można zabrać się za układanie planu treningowego.
Oczywiście, można uczepić się myśli: „za rok maraton poniżej trzech godzin”, wpisać dokładnie taką frazę w Google i wydrukować gotowy plan. Niestety, nie jest to najlepsze rozwiązanie. Po pierwsze – nie wiesz czy to w ogóle jest możliwe, czy Twój organizm jest zdrowy i gotowy do podjęcia wysiłku związanego z wielomiesięcznym treningiem. Może być też tak, że wybrany cel jest sporo poniżej Twojej granicy możliwości, a Ty zadowalasz się półśrodkiem nie wiedząc nawet, że w tym samym czasie można było osiągnąć dużo więcej. Na koniec – gotowy plan treningowy, choćby ułożony przez znakomitego trenera, pewnie i kiedyś spełnił swoje zadanie, bo był przygotowany dla jakiegoś konkretnego zawodnika. Jednak nie jesteś tym zawodnikiem i coś co jego zaprowadziło szczęśliwie do mety, Tobie może delikatnie rzecz ujmując nie posłużyć. Co więc pozostaje?