Jak poinformował dzisiaj w komunikacie kierownik zimowej wyprawy na K2, Denis Urubko wbrew ustaleniom kierownika i zespołu samodzielnie wyruszył do góry na atak szczytowy. Wyprawa jednak działa dalej zgodnie z wcześniej założonym planem, który przewiduje atak szczytowy na początku marca.
Krzysztof Wielicki napisał dziś na facebookowej stronie Polskiego Himalaizmu Zimowego:
W dniu dzisiejszym, oprócz standardowych wyjść aklimatyzacyjnych, Denis Urubko samodzielnie, bez poinformowania kierownictwa wyprawy, wyruszył z bazy by podjąć próbę wejścia na szczyt K2 przed końcem lutego.
Wyprawa działa zgodnie z założonym planem, który przewidywał przygotowanie ataku szczytowego na początku marca.
Dzisiaj do jedynki wyszedł zespół Maciej Bedrejczuk i Marcin Kaczkan. Jutro przeniosą obóz drugi z 6500 na 6700. Jutro z bazy wychodzi kolejny zespół, Marek Chmielarski oraz Artur Małek z zamiarem aklimatyzacji w obozie C3 na wys.7200m oraz z zadaniem zabezpieczenia próby Denisa. Nazajutrz wychodzi też zespół HAP’sów z zadaniem wyniesienia tlenu ratunkowego do
obozu C2.
Denis wychował się w górach Tienszan, i tam sezon zimowy trwa od pierwszego grudnia do końca lutego. To była jego obsesja, że jeżeli ma wejść na K2, to musi to zrobić przed końcem lutego. Nie docierały do niego inne, nasze argumenty, był bardzo zdeterminowany. I dzisiaj zaskoczył tym wszystkich, że nagle spakował się i poszedł do góry. Zobaczymy co z tego wyniknie – powiedział dla TVN Janusz Majer. – Urubko zniknął po śniadaniu i – jak się okazało – rozpoczął wspinaczkę. Doszedł do obozu pierwszego i poszedł dalej. Nie chciał rozmawiać przez telefon z kierownikiem. Jest już późny wieczór i będzie musiał zanocować. Z prognoz wynika, że wiatr się będzie wzmagał i atak szczytowy z marszu jest mało prawdopodobny.
Przypomnijmy, że w 2015 roku Denis Uurbko ogłosił swój zimowy manifest, w którym odrzucił zimę astronomiczną (21 (22) grudnia – 20 (21) marca), na rzecz meteorologicznej – według niego zimowe wejścia liczą się więc wtedy, gdy odbędą się w okresie od 1 grudnia do końca lutego.
Są to jednak jego samodzielne ustalenia, niezgodne z tym co planuje zespół i wbrew powodzeniu całej wyprawy.