Kolejną pocztówkę w naszym cyklu przysyła Paweł Wrona – doświadczony wspinacz, fotograf, a także profesor i wykładowca na Politechnice Śląskiej, zajmujący się tematyką związaną z ochroną środowiska. Tym razem odwiedzamy Jurę Krakowsko-Częstochowską i jej wapienne skały – cel dla wielu wspinaczy.
***
Jura
Jura to takie moje miejsce na ziemi. Uwielbiam tam być. Od wiosny do jesieni, a nawet w środku zimy chodzę sobie po wystrojonych białymi ostańcami wzgórzach i dobrze się wtedy czuję. Jednak przede wszystkim jest to dla mnie ogródek wspinaczkowy. Zacząłem się wspinać ponad ćwierć wieku temu i w zasadzie od pierwszych skalnych kroków zawsze mam ze sobą aparat fotograficzny. Siłą rzeczy najpierw była klisza.
Fotografia
Wiele osób zadaje sobie pytanie jak zrobić udane zdjęcie. Zacytuję w tym miejscu arcymistrza czyli Ansela Adamsa:
Nie istnieją reguły opisujące dobrą fotografię, są tylko dobre fotografie.
Gdyby takie zasady były, wszyscy robilibyśmy doskonałe kadry i nie jestem pewien czy miałoby to wtedy większy sens.
Dzisiaj gdy każdy ma telefon z aparatem widać dobrze, jak wiele osób ma ku temu talent i jak wielką przeszkodą kiedyś były braki sprzętowe. Internet i aparaty cyfrowe spowodowały, że łatwiej obecnie zaprezentować swoje prace. Na mnie ogromne wrażenie robią zdjęcia fotografów Magnum.
Natomiast receptą na poprawę swoich zdjęć jest na pewno mocna auto-ocena oraz poddanie ich pod rzetelną krytykę. Wraz z Piotrkiem Deską i Marcinem Ciepielewskim jestem inicjatorem założenia Grupy Polskich Fotografów Outdoorowych. Uczymy się tam wiele, dyskutujemy i wspieramy. Myślę, że dzięki temu polskie zdjęcia wspinaczkowe są coraz lepsze.
Na pewno dobrze jest poszukiwać. Jeżeli przyzwyczailiśmy się do kadru wspinacza zrobionego teleobiektywem 200 mm, to wkręćmy szeroki kąt 24 mm i spróbujmy opowiedzieć coś ciekawego. Trzeba też szukać światła, uczyć się go, foto-grafia. Foto to światło.
Sam lubię oglądać zdjęcia, które mnie zatrzymają, takie które zapamiętam, które oprócz ładnej formy dadzą treść. Jeszcze lepiej gdy jest to cykl zdjęć. To jest trochę jak z zespołem muzycznym, może być czterech przeciętnych muzyków, a gdy zaczną razem grać dzieje się magia. Takie dwa i dwa dające o wiele więcej niż cztery. Tak samo może być z opowieścią fotograficzną. Każde zdjęcie z osobna może nie stanowić niczego szczególnego, a wszystkie oglądnięte w odpowiedniej kolejności zagrają na naszych najczulszych strunach. Najtrudniej chyba jednak obrazem pokazać poczucie humoru, opowiedzieć o emocjach, o lęku, o radości, a już szczególnie w sposób niebanalny. Na przykład pokazać wspinanie bez ani jednego zdjęcia wprost ze wspinaczem. To byłoby coś.
Wspinanie
Próbowałem wielu rzeczy i pozostałem przy wspinaniu, możliwe dlatego, że wspinanie skalne nie jest taką czystą dyscypliną sportową w jej dokładnym rozumieniu. Wymyka się sędziom, a także publiczności, lawiruje między nudą treningu, a pasją podróżowania. To co dzieje się w głowie podczas trudnego przejścia, gdy już dawno powinniśmy wisieć na linie, a jednak nasza podświadomość pokonuje za nas kolejne metry, jest nie do opisania. Wspinanie było też zawsze manifestacją wolności i niezależności. To czy zrobię drogę czy nie zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Nie ma żadnych wymówek, żadnych znajomości i rozwiązań połowicznych, ale robię albo nie. Jestem ze swoją formą tu i teraz. Nie ma nic co było wcześniej ani co będzie jutro. Prosto i czytelnie – Zen.
Wspinanie daje możliwość życia według rytmu przyrody i w środku tej przyrody. Marzniemy pod skałą, mokniemy tam albo gotujemy się z upału. Zimą czekamy na wiosnę, na pierwsze ptaki, potem uważamy na ich gniazda, które budują, jak im się wydaje, w niedostępnych dla ludzi miejscach, obserwujemy pierwsze żółte liście zwiastujące koniec sezonu, a potem pierwszy śnieg. Koło Dharmy się zamyka. Stajemy się częścią tych cykli.
Przyroda
Pamiętam, gdy w Sokolikach wchodząc na szczyt skały wychyliłem głowę za grań i mój wzrok spotkał się ze wzrokiem rysia. Byliśmy od siebie w odległości około pół metra i tak na siebie spoglądaliśmy nie wiedząc co zrobić. Było to tak niebywałe doświadczenie, że nie wiem czemu, ale chciałem go jakoś zagadać. Na zasadzie – hej, co u ciebie? Nie zdążyłem, uciekł. W Ceredo ze skały zgoniły nas zmutowane wiewiórki, w Kompanij była przygoda ze żmiją, a w Finale Ligure trzeba było się nauczyć żyć ze skorpionami. Byliśmy też wielokrotnie w środku burzy, jak to bywa najczęściej w pobliżu lub na szczycie góry.
Mam wrażenie, że w porównaniu z siłami przyrody jesteśmy naprawdę malutcy, ale potrafimy narobić bałaganu. Dlatego w swojej pracy uczę jak chronić środowisko.
Ekologia
Na zajęciach z „Fizyki powietrza” wiele czasu poświęcam na zagadnienia dotyczące zmian klimatu. Wbrew pozorom młodzi ludzie są tego bardzo świadomi i rozmowy są bardzo ciekawe, tym bardziej, że w jednym rzędzie często siedzą koło siebie studenci z Polski, Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Czech, a nawet Turcji czy Chin. Tylko raz trafiłem na osobę, która była sceptyczna.
Problemami bezpośredniej przyszłości będą natomiast ogromny wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną, malejące zasoby wody pitnej i – tu może być zaskoczenie – wyczerpujące się złoża piasku. Czas pokaże jak i czy w ogóle sobie z tym poradzimy.
Cała galeria:
Paweł Wrona
***
Więcej zdjęć Pawła Wrony znajdziecie tutaj:
***
Pozostałe pocztówki na naszej stronie:
W druku ukazują się regularnie kolejne pocztówki, w których swoje fotografie pokazują nam fotografowie zagraniczni.