Nieodłącznym i wspólnym elementem każdego przejawu skitouringu jest podchodzenie na fokach. Jednak zarówno zdobywanie wysokości, jak i zjazdy można traktować na różne sposoby. Jak wspomniała Ania Figura w rozmowie w 20. numerze OM, jest wiele podejść do skitouringu i każdy może wypracować swój własny modus operandi, swój styl. Dwa podejścia, znajdujące się na przeciwległych biegunach, można spróbować określić tak: wyzwanie wydolnościowe vs. wyzwanie techniczne. Przyjrzyjmy się szerokiemu spektrum naszej ulubionej zimowej aktywności.
***
Na szlaku wiodącym granią śnieg jest mocno ubity. W taką pogodę ruch w górach jest duży. Tuż obok wydeptanej ścieżki puch sięga powyżej kolan. Z lasu wyłania się postać, sunie w górę na nartach w głębokim śniegu, krok za krokiem, raczej mozolnie. W głowie rysuje mapę terenu, polany, przecinki, płaty śniegu, przesmyki w młodniku, zmiany nachylenia terenu. To plan na zwieńczenie dnia, zjazd. Gdy zbliża się do szlaku, drogę przecina mu inny narciarz. Ten raczej biegnie, wydaje się, że lekko, choć sapie ciężko. Rzucają w swoją stronę krótkie cześć, które momentalnie porywa wiatr. Obaj są w tych samych górach, jednak każdy z nich w innym świecie. Ten pierwszy ma luźne spodnie i szerokie deski, w plecaku bułki i kabanosy. Ten drugi ubrał obcisły strój, jego narty są wąskie jak ołówki, a w plecaku rządzą żele energetyczne. Radość niejedno ma imię.
Początkowo narty były rodzajem transportu. Względy praktyczne grały kluczową rolę, a teren i możliwości sprzętowe wymuszały sposób użytkowania dwóch desek. Wędrowanie na nartach w krajach skandynawskich i na dalekiej północypozwalało na sprawne przemieszczanie się przez pofałdowany zimowy krajobraz. Z kolei w Alpach i innych górach typu alpejskiego, w terenie bardziej wymagającym, powoli rozwijał się skialpinizm. W obu przypadkach narty stanowiły przede wszystkim narzędzie, które ułatwiało podchodzenie w głębokim śniegu.
Z czasem ludzie coraz częściej uprawiali narciarstwo dla przyjemności, powstały wyciągi i ośrodki narciarskie. W różnych górach świata, spośród których w pewnym momencie na pierwszy plan wybiły się Kanada i Japonia, rodził się freeride. Jazda w dzikim terenie, czysta przyjemność, bez konieczności wielogodzinnego podchodzenia. Poziom narciarski szybko wystrzelił w kosmos. Tam, gdzie nie było wyciągów, korzystano ze skuterów śnieżnych i helikopterów.
Chodzenie na fokach przez pewien czas interesowało dość wąskie grono. Alpiniści korzystali z nart, by podejść pod ścianę, a później szybko wrócić w doliny. Część z nich zjeżdżała trudnymi żlebami i stokami o dużym nachyleniu, poprzetykanymi skałami. Również na naszym podwórku równolegle rozwijały się różne szkoły, choć z racji dostępnych gór, na dużo mniejszą skalę. W Tatrach zorganizowano pierwsze zawody na Kasprowym, w których startowali górale, później pierwsi skialpiniści zaczęli eksplorować najwyższe partie gór. Niższe góry, takie jak Beskidy, Pieniny czy Karkonosze, od początku kojarzyły się głównie z rekreacją.
Wzrost ekoświadomości i doskonalenie sprzętu z czasem zachęciły część mocnych zawodników do porzucenia heli i skuterów. Freeride połączył się ze skitouringiem (freetouring). Poszukiwanie trudnych zjazdów w najwyższych partiach skalistych gór stało się samodzielną dyscypliną (big mountain). Podobnie ściganie na nartach (speedtouring). Turyści przesiedli się z rakiet śnieżnych na foki. Skitouring stał się popularny.
Wycieczki – klasyczny skitouring
Podejście na fokach zazwyczaj zaczyna się na parkingu. Idziemy szlakami, w terenie lawiniastym korzystając z zimowych wariantów. Zatrzymujemy się w schronisku na coś ciepłego, odpoczywamy, robimy wygodną przepinkę i zjeżdżamy popularną trasą, oznaczoną na mapie ścieżką, szeroką przecinką. Przepinki powtarzamy kilka razy w ciągu dnia, w zależności od trasy i sił. Ostatnim zjazdem do parkingu zamykamy pętlę. Przedłużeniem tej strategii są wycieczki kilkudniowe, jednak cięższy plecak ogranicza radość ze zjazdów. Celem takich wycieczek jest zazwyczaj samo przebywanie w górach oraz przejście zaplanowanej trasy. W takich sytuacjach korzystamy najczęściej z lekkiego i uniwersalnego sprzętu.
Wyzwania wydolnościowe – speedtouring
Niezależnie od tego, czy bierzemy udział w profesjonalnych zawodach, powtarzamy trasę, walcząc o FKT, czy realizujemy prywatne wyzwanie – jeśli naszym celem jest bicie rekordów, jak najszybsze pokonanie wyznaczonej trasy, wtedy uprawiamy speedtouring. Podczas takich wycieczek poruszamy się zazwyczaj szlakami i wyznaczonymi trasami, przepinki i zjazdy mają być szybkie. Nie szukamy na własną rękę trudnego terenu, w którym można pobawić się zjazdem. Sprzęt musi być ultralekki, lepszy na podejściu niż w zjeździe. Oczywiście tego typu wyzwania i zawody organizuje się też w terenie bardzo wymagającym technicznie, gdzie prędkość trzeba łączyć z doskonałym opanowaniem techniki.
Trudne zjazdy w wysokich górach – skialpinizm
Teren skalisty powyżej granicy lasu, , lawiny, uskoki skalne, miejsca trudno dostępne, skomplikowane akcje ratunkowe. Tu sprzęt lawinowy jest nieodzowny, na wyposażeniu pojawiają się także czekany, harszle, uprzęże i liny. Zjazd na linie jest często elementem trudnych zjazdów, gdzie występują odcinki zbyt strome i skaliste, by jechać na nartach. Każde góry typu alpejskiego obfitują w wyzwania tego typu. Opisów zjazdów, trudności i map szukamy w odpowiednim przewodniku lub w sieci. Sprawdzamy warunki i prognozy. Zazwyczaj to bardzo poważne wyzwania, dlatego na początek wiele osób korzysta z pomocy przewodnika.
Wraz z rozwojem umiejętności i gromadzonym doświadczeniem zaczynamy szukać coraz trudniejszych zjazdów. Podejścia, choć często strome, długie i niebezpieczne, są tylko środkiem do celu. Gdy czujemy się dość pewnie, ruszamy eksplorować nieznane tereny. Zjazd nową linią to prawdopodobnie największa przyjemność, jednak związana z mistrzowskim poziomem sztuki narciarskiej. Takim, jaki prezentują goście naszego reportażu z Bałkanów, Max i Jochen, czy gość kwestionariusza – Peter Chrzanowski.
Zabawa w puchu – freetouring
Freetouring plasuje się gdzieś pomiędzy skialpinizmem a skitouringiem, choć oczywiście granice są tu dość płynne. Celem wycieczki jest zjazd w pięknym terenie. Niekoniecznie trudnym czy niebezpiecznym, ważne by umożliwiał fajną jazdę. Podobnie jak w pierwszym przypadku, to wycieczka przez góry. Tym razem jednak raczej unikamy szlaków. Mogą się przydać na podejściu, ale zazwyczaj już wtedy lepiej jest zejść z utartej ścieżki, ruszyć w prosto w górę jakąś nieuczęszczaną przecinką i po drodze skanować teren w poszukiwaniu najlepszej linii zjazdu. Zdobycie szczytu czy dotarcie do schroniska może znaleźć się w planie wycieczki, ale nie jest konieczne. Czasem podejście kończy się na skraju polany, którą chcemy zjechać, czasem na grani, a czasem w miejscu, gdzie ukształtowanie terenu i małe formacje śnieżne umożliwiają zabawę w puchu. Często lepiej jest zrobić kilka krótkich zjazdów w upatrzonym miejscu, niż długo podchodzić i zjeżdżać terenem mało atrakcyjnym. Takie podejście doskonale sprawdza się w niższych górach typu beskidzkiego, gdzie zazwyczaj jest bezpieczniej, choć oczywiście jazda w lesie wiąże się z innego rodzaju ryzykiem. Sprzęt w tym przypadku może być nieco cięższy, ważne by jak najlepiej sprawdzał się podczas zjazdów.
*
Wolność to słowo klucz. Cieszymy się nią na łonie przyrody, robiąc rzeczy, które lubimy. Może to być ściganie się na zawodach, epopeja tatrzańska ze zjazdami na linie, albo zabawa na hopce głęboko w lesie, na stoku góry, której nazwy nikt nigdy nie słyszał. Lub po prostu przyjemna pętla po górach na nartach, które ułatwiają pokonywanie kilometrów i umożliwiają podziwianie zimowych widoków. Z którego dozownika przyjemności skorzystamy? Wybór należy do nas.
Red.
***
Cykl naszych poradników skiturowych znajdziecie tutaj: